Mamy narzędzia

9 października 2012 • Nowe Media / Web 2.0 • by

Dzisiejsi dziennikarze mają dostęp do wielu „narzędzi” czy wręcz ich całych „zestawów”. Niewiele spośród nich istniało dziesięć lat temu.

Dziennikarskie narzędzia, które kiedyś oznaczały schedę w postaci przestarzałej temperówki i zapasowych baterii, dziś często obejmują internetowe zasoby i dane stworzone specjalnie z myślą o określonym typie dziennikarzy. Wielokrotnie problem tkwi jedynie w tym, żeby je odnaleźć albo w ogóle wiedzieć, że istnieją.

Ostatni projekt European Journalism Centre (Europejskiego Centrum Dziennikarstwa) jest wart uwagi, nawet jeśli nie z innych powodów, to chociażby ze względu na wagę przykładaną do relacjonowania klęsk żywiołowych. Te bowiem – mimo że są dość powszechne – często okazują się bardzo problematyczne dla reporterów ze względu na towarzyszącą im nieprzewidywalność.

Emergency Journalism („dziennikarstwo nagłych przypadków”) jest nowym, mądrze skonstruowanym „zestawem narzędzi służącym lepszemu, dokładniejszemu relacjonowaniu”. Strona internetowa zawiera zbiór różnorodnych zasobów dla dziennikarzy przygotowujących relacje z szybko zmieniających się sytuacji. Sporo uwagi poświęcono na niej aplikacjom internetowym oraz platformom, które wykorzystują nowe technologie cyfrowe, aby pomagać w tworzeniu relacji z nagłych zdarzeń, jak klęski żywiołowe czy konflikty polityczne. Szczególnie  interesująca jest część poświęcona znajdowaniu nowych sposobów dostarczania informacji o szybko rozprzestrzeniających się pożarach. To zajęcie jest, jak wiadomo, fizycznie i emocjonalnie wyczerpujące i wymaga ciągłej weryfikacji błyskawicznie zmieniających się informacji.

Liczba wyspecjalizowanych stron internetowych (czy „zestawów narzędzi”) stworzonych, aby wspomagać dziennikarzy, bardzo wzrosła w ciągu kilku ostatnich lat. Istnieją strony ze wskazówkami dotyczącymi optymalizacji wyszukiwania w Sieci, odszukiwania ludzi, których trudno znaleźć, docierania do aktów oraz informacji urzędowych, rozumienia praw autorskich związanych z treściami cyfrowymi, witryny z poradami o mapach topograficznych, morskich, lotniczych, lądowych (wszystko wyjaśnione językiem dziennikarskim, dla dziennikarzy), o interpretacji danych i statystyk podczas tworzenia relacji (obszar, którego często dotyczy niemożebne partactwo), o relacjonowaniu traumatycznych wydarzeń i tragedii – to zestawienie ciągle się powiększa, tak jak wszystko w Internecie.

Ktoś kiedyś powiedział (albo, jak podaje Internet, rzekł tak swego czasu Mitch Kapor z organizacji Electronic Frontier Foundation): „Czerpanie informacji z Internetu jest jak picie z hydrantu”. To porównanie jest wciąż prawdziwe, wygląda jednak na to, że pojawiło się kilka nowych sposobów, które pozwalają opanować ten strumień.

Tagi, , , , ,

Send this to a friend