The Conversation UK jest niezależnym źródłem analiz i komentarzy pisanych przez ekspertów akademickich współpracujących z profesjonalnymi dziennikarzami. Uruchomiony ponad dziesięć lat temu, z City St George’s, University of London wśród swoich partnerów-założycieli, The Conversation UK jest częścią sieci The Conversation International, składającej się z 10 edycji, które działają w 14 krajach. W poniższym tekście Jonathan Este, starszy redaktor ds. międzynarodowych i zastępca redaktora The Conversation UK, powraca do początków oraz działalności jego serwisu w zmieniającym się krajobrazie dziennikarskim.
Mówili, że to się nie uda. Kiedy założyciel The Conversation, Andrew Jaspan, ogłosił w 2011 roku, że uruchamia w Australii serwis informacyjny, który połączy „akademicki rygor z dziennikarskim polotem”, australijscy dziennikarze otwarcie kpili z perspektywy, że ktokolwiek z akademickich wież z kości słoniowej będzie w stanie stworzyć coś, co może konkurować z ich pracą. (Ujawniam: wtedy byłem jednym z nich)
Ale dwa lata później, kiedy walczyłem o utrzymanie się jako freelancer na konkurencyjnym rynku brytyjskim, skontaktował się ze mną Jaspan – z którym, pomimo moich wątpliwości co do jego modelu, nawiązałem przyjazne i pełne wzajemnego szacunku relacje. Zaproponował mi pracę, a ja skorzystałem z okazji. W mojej głowie Jaspan zmienił się z oszukańczego Don Kichota, walczącego z wiatrakami mediów głównego nurtu, w mistrza i wizjonera.
Fakt, że The Conversation prowadziło już kwitnący biznes w zdominowanym przez Murdocha australijskim krajobrazie medialnym, sugerował, że w jego planie może być coś, co pozwoli wykorzystać głęboką specjalistyczną wiedzę ekspertów akademickich połączoną z dziennikarskim wyczuciem i praktycznym know-how.
I tak w kwietniu 2013 roku pojechałem pociągiem z mojego domu w Cambridge do City University w Londynie, gdzie Jaspan wynegocjował dla nas lokal na dachu jednego z głównych budynków. W sumie było nas siedmioro, w tym pięciu redaktorów działów: polityka (ja), nauka, zdrowie, środowisko i biznes, a także redaktor naczelny (Stephen Khan, z którym zaprzyjaźniłem się podczas wspólnej pracy w dziale zagranicznym w The Independent i wiedziałem, że jest świetnym redaktorem) oraz Megan Clement, która została oddelegowana z wersji australijskiej i pozostała z nami przez kilka lat, udowadniając, że jest zarówno fantastycznym trenerem w pracy, jak i bardzo utalentowaną wszechstronną dziennikarką.
Następny miesiąc spędziliśmy na nauce systemu zarządzania treścią i obdzwanianiu pracowników akademickich, by sprawdzić, czy uda nam się przekonać ich do pisania dla nas za nic innego, jak tylko za przyjemność bycia opublikowanym na niesprawdzonej jeszcze stronie z wiadomościami, którą wszyscy uparcie nazywali „blogiem”, ku naszej irytacji.
Wszystko odbywało się w wielkim pośpiechu i nieco chaotycznie, a mimo to udało nam się wystartować 24 maja. Na początku statystyki czytelnictwa były dość marne. Patrząc wstecz na te liczby, potrzebowaliśmy kilku tygodni, aby osiągnąć milion czytelników, a liczba osób korzystających z poszczególnych tekstów wynosiła raczej setki niż dziesiątki tysięcy, na co liczyliśmy. Stopniowo jednak nabraliśmy rozpędu, wzrosła też wśród pracowników akademii i czytelników świadomość tego, kim jesteśmy i co próbujemy zrobić.
Teraz, po kilkunastu latach, zespół rozrósł się z siedmiu do ponad 30 redaktorów. Nasza oferta rozszerzyła się ze średniej długości artykułów informacyjnych i obecnie obejmuje artykuły o długości od 3000 do 4000 słów, które dogłębnie analizują ważne historie, a także cotygodniowe podcasty. Nasze prace są regularnie publikowane przez prestiżowe media, takie jak The Guardian, The New York Times i Washington Post. W międzyczasie odnotowaliśmy ponad 1,4 miliarda odsłon tylko w Wielkiej Brytanii (obecnie publikujemy w dziesięciu krajach i kilku językach). Na przestrzeni lat otrzymaliśmy niewielką pomoc. Brexit okazał się dla nas dobrodziejstwem, ponieważ czytelnicy chcieli bezstronnego wyjaśnienia, jakie dokładnie było uzasadnienie po obu stronach sporu. COVID był również dla nas ogromnym przełomem. Nasza miesięczna liczba czytelników wzrosła z około 7 milionów do 15 milionów między marcem a kwietniem 2020 r.
Nauki ścisłe okazały się szczególnie ważnym elementem, ponieważ czytelnicy szukają wiedzy, którą mogą zrozumieć. Jeden z artykułów, dotyczący innego sposobu używania języka przez osoby z depresją, zdobył do tej pory 19,5 miliona czytelników.
Inne wyróżniające się historie to na przykład jeden z pierwszych długich tekstów opublikowanych przez nasz zespół Insights w 2019 r. Publikacja ujawniła historię dzieci spłodzonych przez żołnierzy sił pokojowe ONZ z haitańskimi kobietami i dziewczętami w latach 2004-2017. Historia ta była śledzona wszędzie: The UK Times, Guardian, New York Times, Washington Post. To była prawdziwa demonstracja zasięgu The Conversation.
Osobiście jestem dumny ze sposobu, w jaki zajmowaliśmy się sprawami międzynarodowymi, odkąd objąłem kierownictwo w styczniu 2021 roku. Przez te cztery lata byliśmy bardzo zajęci, biorąc pod uwagę atak na Kapitol 6 stycznia, inwazję na Ukrainę, wojnę w Strefie Gazy i reelekcję Donalda Trumpa. W rzeczywistości moje życie zawodowe stało się zbiegiem ciągłych globalnych zawirowań, które stały się prawdziwym rollercoasterem w pierwszych 100 dniach prezydentury Trumpa.
Co tydzień piszę biuletyn, który zawiera komentarz i podkreśla niektóre z doskonałych historii stworzonych przez naszych wyspecjalizowanych autorów.
Jako redaktorowi ds. międzynarodowych trudno jest mi zajmować się poruszającymi historiami, takimi jak te powyższe, nawet mając do dyspozycji zespół doświadczonych profesjonalnych dziennikarzy. Przekonanie autorów akademickich, aby znaleźli czas w swoich napiętych harmonogramach, aby pokazać ich perspektywę na dane wydarzenie, często w ciągu kilku godzin, może być dużym wyzwaniem.
Jednak w nagrodę za to spędzamy nasze życie zawodowe rozmawiając z jednymi z najlepiej poinformowanych ekspertów o największych problemach naszego życia, wykorzystując ich olbrzymią wiedzę do tworzenia zawartości, z której wszyscy jesteśmy bardzo dumni.
Pod koniec mojego pobytu w tak zwanych „starych mediach” obserwowałem, jak dziennikarstwo zostało wydrążone z kadr, ponieważ organizacje informacyjne dążyły do obniżenia kosztów. Często byli to specjaliści: redaktorzy zajmujący się nauką, zdrowiem i środowiskiem, którzy odchodzili jako pierwsi. Właśnie dlatego zaangażowanie pracowników akademickich, z ich ogromnymi zasobami specjalistycznej wiedzy, jest oczywiste.
Jednocześnie pracownicy naukowi korzystają z możliwości dotarcia do większej liczby odbiorców, niż mogliby kiedykolwiek osiągnąć, publikując w specjalistycznych czasopismach. Obserwujemy, co dzieje się z naszymi autorami po opublikowaniu ich artykułów. Z większością z nich kontaktują się inne media, wielu nawiązuje kontakty i współpracę z innymi badaczami, a niektórzy otrzymują wartościowe, a czasem lukratywne oferty pracy w wyniku publikowania u nas. To korzyść dla obu stron.
W maju 2016 r., gdy Wielka Brytania przygotowywała się do głosowania za Brexitem, Michael Gove wypowiedział nieśmiertelne słowa: „Myślę, że ludzie w tym kraju mają dość ekspertów”. Obecnie, gdy prowadzę wykłady dla grup naukowców, zapisuję te słowa na tablicy i śmiejemy się z nich. Jak bardzo się mylił. Trochę jak ja w 2011 roku.
TagiAndrew Jaspan, eksperci, eksperci akademiccy, Jonathan Este, The Conversation International, The Conversation UK