Europejskie Obserwatorium Dziennikarskie (EJO) od 20 lat informuje o bieżących badaniach nad dziennikarstwem i zmianach w europejskim krajobrazie medialnym. To czyni go jednym z najdłużej kontynuowanych projektów mających na celu zwiększenie widoczności badań nad mediami w całej Europie. Z tej okazji założyciel Obserwatorium Stephan Russ-Mohl i kilku redaktorów zastanawia się nad pierwotną ideą projektu oraz nad tym, jak zmieniły się w tym czasie sama sieć EJO i krajobrazy medialne krajów partnerskich.
O EJO W 2004 r. Stephan Russ-Mohl założył EJO wraz z kolegami z Università della Svizzera italiana w Lugano; pierwsze strony internetowe zostały opublikowane w języku niemieckim, włoskim i angielskim. Dziś EJO jest zdecentralizowaną siecią instytucji badawczych w całej Europie: od Erich Brost Institute for International Journalism na Uniwersytecie Technicznym w Dortmundzie i City University London po Uniwersytet Karola w Pradze, Uniwersytet Wrocławski, Kijowski Uniwersytet Mohylański i Uniwersytet Complutense w Madrycie. Platforma prowadzi strony internetowe w 11 językach europejskich: niemieckim, angielskim, włoskim, francuskim, portugalskim, hiszpańskim, łotewskim, polskim, czeskim, ukraińskim i węgierskim. Obecnie w dużej mierze zawdzięcza swoje wsparcie fundacji Presse-Haus NRZ z siedzibą w Essen. We wczesnych latach ważnymi sponsorami były również Fundacja Corriere del Ticino, Szwajcarski Fundusz Narodowy i Fundacja Roberta Boscha. Sponsorem strony polskiej jest Uniwersytet Wrocławski. Sieć została niedawno rozszerzona o Volda University College z Norwegii i Instytut Studiów nad Komunikacją z Macedonii Północnej. Ukraiński zespół wznowił działalność po dwóch latach przymusowej nieobecności spowodowanej wojną. Koledzy z renomowanego tunezyjskiego Institut de Presse et de Science de l’Information (IPSI) założyli oddział EJO dla świata arabskojęzycznego – Observatoire du Journalisme Arabe (AJO), który publikuje treści w języku francuskim i arabskim. EJO współpracuje również z partnerami zewnętrznymi, w tym z Afro Media Network, a także z różnymi mediami. Konsorcjum EJO wspólnie zrealizowało liczne badania porównawcze dotyczące bieżących tematów w dziennikarstwie europejskim, w tym:
Oprócz publikacji, EJO prowadzi badania, organizuje konferencje i jest częścią programów studiów dziennikarskich na uczestniczących w projekcie uniwersytetach. |

Stephan Russ-Mohl jest założycielem EJO i do 2018 r. był profesorem dziennikarstwa i zarządzania mediami na Università della Svizzera italiana w Lugano. Pisał dla „Neue Zürcher Zeitung”, „Tagesspiegel” i czasopism branżowych.
Johanna Mack: Jaka wizja stała za założeniem EJO w 2004 roku?
Stephan Russ-Mohl: Był to czas, kiedy dziennikarstwo naukowe rozkwitało w krajach niemieckojęzycznych i kiedy dziennikarstwo medialne przeżywało swój pierwszy rozkwit. Myślę, że w tamtym czasie realistycznym celem było przedstawianie badań nad mediami w sposób dziennikarski, tak aby główna grupa docelowa, czyli pracujący dziennikarze, ale także szersza publiczność, mogli dowiedzieć się trochę o tym, co badania nad mediami i dziennikarstwem mają do zaoferowania i w jakim stopniu mogą dostarczyć informacji na temat dziennikarstwa i pracy dziennikarskiej oraz biznesu medialnego.
Naszym celem było rozszerzenie dziennikarstwa naukowego o badania nad komunikacją i mediami i nie robienie tego w pojedynkę, ale w zespole z innymi, głównie młodymi badaczami, którzy byliby następnie odpowiedzialni za poszczególne strony internetowe.
Skąd wziął się pomysł na realizację tego projektu w wymiarze międzynarodowym?
Byłem już bardzo zaangażowany w europejskie dziennikarstwo na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie, gdzie założyliśmy kolegium dziennikarskie i ustanowiliśmy program European Journalism Fellowships. Od tego czasu kilku stypendystów, doświadczonych dziennikarzy z całej Europy, a zwłaszcza z Europy Wschodniej, mogło spędzać rok w Berlinie, przechodząc dalsze szkolenia, ładując akumulatory i pracując nad własnymi projektami badawczymi. Wzorem były tu amerykańskie programy, które istniały wówczas na Harvardzie, Stanfordzie i 34 innych uniwersytetach.
Później przeniosłem się na Università della Svizzerá italiana. Pytanie brzmiało, co można zrobić na małym, nowo założonym uniwersytecie w szwajcarskiej prowincji Lugano? Program stypendialny, taki jak ten w Berlinie, nie zadziałałby. Do tego potrzebne było duże miasto. Już jednak obserwowanie dziennikarstwa w całej Europie z wielojęzycznej Szwajcarii i oparcie go przede wszystkim na badaniach mediów było w jakiś sposób oczywiste. I tak narodziło się Obserwatorium Dziennikarskie – początkowo w trzech wersjach językowych: niemieckiej, angielskiej i włoskiej. Stopniowo udało nam się zebrać więcej pieniędzy, aby otworzyć kolejne wersje językowe.
Moim zdaniem te dodatkowe strony były bardzo, bardzo ważne, bo zwykle dziennikarze czytając specjalistyczną literaturę robią to tylko w swoim ojczystym języku. Nie sądzę, by można było zakładać, że wszyscy dziennikarze mówią po angielsku tak dobrze i mają tyle czasu, że mogą zajmować się badaniami i własnym zawodem w języku angielskim i w kontekście międzynarodowym. Dlatego pomysł polegał na opracowaniu istniejących wyników badań nad mediami na sposób dziennikarski i przetłumaczeniu ich na poszczególne języki europejskie. W tamtym czasie nie istniało jeszcze oprogramowanie do tłumaczenia, z którym możemy pracować dzisiaj, więc pomysł polegał na zatrudnieniu doktoranta z doświadczeniem dziennikarskim w każdym języku.
Sieć działa już od 20 lat, częściowo z oryginalnym zespołem, a częściowo z nowymi redaktorami. Nadal jest też finansowana w niektórych krajach. Jak postrzega Pan rozwój EJO w tym czasie?
Jestem po prostu zachwycony, że EJO nadal istnieje. Jestem też z tego trochę dumny jako jeden z ojców założycieli.
Oczywiście projekt taki jak ten musi również dostosować się do całkowicie zmienionych warunków ramowych. Kiedy zaczynaliśmy, jak już wspomniałem, był to rozkwit dziennikarstwa naukowego, początkowy rozkwit dziennikarstwa medialnego. Następnie bardzo szybko został on ograniczony, ponieważ zarządy mediów lubiły stawiać pod pręgierzem wszystkich innych, ale bardzo niechętnie patrzyły, jak same media stają się przedmiotem analiz. Myślę, że to był główny powód, dla którego dziennikarstwo medialne tak naprawdę nie działało.
To, co następnie rozwinęło się za pośrednictwem sieci społecznościowych i jak dziennikarstwo ostatecznie ucierpiało z powodu triumfu Facebooka i Google oraz spadku przychodów z reklam – tego zupełnie nie można było przewidzieć na początku tysiąclecia. Tak więc wiele rzeczy po prostu się zmieniło i musisz się do nich dostosować, jeśli chcesz przetrwać. Myślę, że nam udało się to całkiem nieźle.
EJO było świadkiem i obserwatorem 20 lat zmian w krajobrazie medialnym. Które aspekty tych zmian są szczególnie ważne?
Najważniejszą rzeczą jest z pewnością to, że podstawy finansowania mediów uległy znaczącemu osłabieniu. W dziennikarstwie w ogóle, i oczywiście jest to szczególnie prawdziwe w przypadku dziennikarstwa naukowego i medialnego. W dziennikarstwie dominuje przekonanie, że najważniejszą rzeczą jest dziennikarstwo polityczne, a drugą najważniejszą rzeczą jest dziennikarstwo sportowe, a wszystko inne ma tendencję do pozostawania w tyle, mimo że priorytety czytelników i użytkowników mediów mogą być inne. A jeśli zastanowić się przez chwilę nad tym, jak silnie nauka kształtuje nasze codzienne życie, podobnie jak media, to oczywistym byłoby stwierdzenie, że tak, jest ona co najmniej tak samo ważna jak dziennikarstwo polityczne. I z pewnością ważniejsza niż relacje sportowe. Wydaje się jednak, że organizacjom medialnym stosunkowo trudno jest nawet myśleć w tym kierunku. Czasami jestem zaskoczony tym, jak bezrefleksyjnie akceptuje się istniejący system, mimo że ma on już poważne wady.
Jakie są te wady?
Niedawno próbowałem sprowadzić to do dwóch słów kluczowych. Jednym z nich jest ekonomia uwagi, która zapewnia, że wszystkie tematy, które można wykorzystać do generowania kliknięć i straszenia ludzi, zajmują centralne miejsce, podczas gdy wiele innych rzeczy ma tendencję do zajmowania tylnego siedzenia. Patrząc wstecz, najlepszym przykładem były doniesienia o koronawirusie.
Innym słowem kluczowym, które również odgrywa ważną rolę na arenie politycznej, jest walka o hegemonię kulturową, która również przybrała formy niezbyt korzystne dla dziennikarstwa. Walka ta toczy się nie tylko między partiami o ugruntowanej pozycji, czyli np. w Niemczech między SPD, Zielonymi, Lewicą, CDU/CSU i FDP, a teraz także BSW i AFD, ale toczy się również w redakcjach. Obecnie mamy w redakcjach zbyt wielu dziennikarzy, którzy są aktywistami. Uważają, że wiedzą, dokąd sprawy powinny zmierzać, zamiast akceptować obywateli jako niezależnych i myślących oraz po prostu starać się dostarczać im niezbędnych informacji i wiadomości, tak bezstronnie, jak to tylko możliwe i w taki sposób, aby ludzie mogli wyrobić sobie własny osąd.
Moim zdaniem korytarz, w którym działa obecnie dziennikarstwo głównego nurtu w Niemczech, znacznie się zawęził. Nie sprzyja to demokracji, a także powoduje, że partie populistyczne, takie jak AfD i sojusz Sahry Wagenknecht, są bardzo popularne, ponieważ wiele osób ma teraz poczucie, że niestety otrzymują nieco jednostronne informacje z mediów głównego nurtu, a zwłaszcza od nadawców publicznych.
Czy były jakieś aspekty współpracy w ramach EJO, które były zaskakujące lub które rozwinęły się inaczej niż wcześniej myślałeś?
Patrząc wstecz, nie doceniłem tego, jak różne są kultury w poszczególnych krajach, zarówno kultury dziennikarskie, jak i naukowe. Ale być może jest to również jedna z mocnych stron Europy, która łączy tak wiele różnych rzeczy. Jednak poszczególne strony internetowe często działały bardziej w swoim języku narodowym, zamiast przyjmować treści od siebie nawzajem, co było pierwotną ideą. Z pewnością nie dotyczy to tylko badań nad mediami, ale myślę, że jest to ogólny problem, że jesteśmy bardzo zafiksowani na własnym języku narodowym w dziennikarstwie. A jeśli dzieje się coś jeszcze, to jest to anglosaski obszar językowy, do którego w jakiś sposób masz dostęp i trochę z niego czerpiesz, a może czytasz też Economist, jeśli jesteś bardzo wykształconym, bardzo ciekawskim dziennikarzem. Ale czytanie francuskiej lub włoskiej gazety lub regularne monitorowanie hiszpańskiej strony internetowej? To bardzo, bardzo rzadkie.
EJO Szwajcaria (francuskojęzyczna)![]() Cécile Détraz jest redaktorką francuskojęzycznej strony internetowej EJO, którą zarządza Annik Dubied. Od 2017 r. setki artykułów publikowanych przez Akademię Dziennikarstwa i Mediów na Uniwersytecie w Neuchâtel zapewniają dobry przegląd zagadnień medialnych w świecie francuskojęzycznym. Siedem lat temu nasi autorzy przyjrzeli się algorytmom cyfrowym i GAFA. Upadek drukowanej gazety Le Matin w 2018 roku był doskonałym przykładem trudności, z jakimi boryka się prasa w Szwajcarii. Czas, który niestety przypomina to, przez co obecnie przechodzi szwajcarska prasa, ponieważ fale zwolnień i koncentracji mediów trwają. W 2019 r. poczyniono szereg obserwacji na temat relacji z opinią publiczną oraz kwestii dezinformacji i fałszywych wiadomości, ponieważ zaufanie do dziennikarzy nadal spada na całym świecie. Jednak w 2020 r. pojawieniu się kryzysu związanego z Covid-19 towarzyszyła fala dezinformacji, która przypomniała nam o znaczeniu wysokiej jakości dziennikarstwa. Lata 2019-2021 były bardzo owocne dla innowacyjnych inicjatyw w mediach szwajcarskich i francuskojęzycznych. Newslettery stają się ważne, rozwijane jest nowe medium internetowe heidi.news, dziennikarze inwestują w Twitcha, aby dotrzeć do nowych odbiorców, a podcasty, które od pewnego czasu są popularne w innych krajach, stają się coraz bardziej powszechne we francuskojęzycznej Szwajcarii. Temat zautomatyzowanego dziennikarstwa po raz pierwszy pojawił się na naszej stronie internetowej w 2021 roku i stał się jednym z głównych tematów trzy lata później. Równolegle do tych obaw w 2022 r. wybuchła wojna na Ukrainie, co skłoniło sieć EJO do zakwestionowania dotychczasowej praktyki dziennikarstwa wojennego. Od 20 lat EJO podkreśla i analizuje wyzwania stojące przed dzisiejszym dziennikarstwem. Chociaż niektóre obserwacje nie są zachęcające, sieć zawsze starała się zidentyfikować możliwe rozwiązania poprzez wspólną refleksję badaczy i profesjonalistów. „Regards d’experts”: pogłębione wywiady wideo w celu lepszego zrozumienia zmian we współczesnym dziennikarstwie W 2018 r. francuskojęzyczna sieć EJO rozpoczęła eksperymentowanie z wywiadami wideo z profesjonalistami z branży dziennikarskiej. Pierwszy wywiad został przeprowadzony w Nowym Jorku z amerykańskim dziennikarzem Tedem Conoverem. Opowiada on o swoich praktykach, raportowaniu immersyjnym, napotykanych dylematach etycznych i wpływie storytellingu na krajobraz dziennikarski. Mówi także o potrzebie większej przejrzystości metod stosowanych przez dziennikarzy. Na przestrzeni lat w projekcie wzięło udział kilkunastu badaczy i dziennikarzy, którzy przedstawili przegląd wyzwań stojących przed współczesnym dziennikarstwem, ale także – co najważniejsze – inicjatyw, które już istnieją w niektórych mediach, aby im sprostać. Dotyczy to w szczególności naszej serii wywiadów na temat sztucznej inteligencji, w których trzech szefów głównych francuskich redakcji informacyjnych – Le Monde, l’Agence France Presse i franceinfo – opowiada nam o tym, jak integrują te narzędzia w swojej codziennej pracy oraz o pojawiających się kwestiach etycznych i zawodowych. |
EJO Polska![]() Michał Kuś redaguje polską stronę EJO wraz z Adamem Szynolem. 20 lat EJO to z pewnością idealna okazja, aby spojrzeć zarówno na rozwój naszej sieci, jak i rozwój mediów na świecie oraz z krajowej, polskiej perspektywy. Polskie media nie tylko mierzą się z wyzwaniami cyfryzacji mediów i rozwoju mediów internetowych, ale także stały się platformą, a w niektórych przypadkach aktorami procesów związanych z pogłębiającą się polaryzacją społeczno-polityczną kraju ze wszystkimi jej (głównie niekorzystnymi) przejawami. W ramach konsorcjum EJO staraliśmy się pomóc kolegom ze środowisk akademickich i zagranicznych zrozumieć te procesy, zarówno pod kątem specyfiki polskiego przypadku, jak i spojrzeć na te zjawiska w szerszej, międzynarodowej perspektywie. W moim przekonaniu świadczy to przede wszystkim o istotności naszego wspólnego projektu, a sytuacje, w których mogliśmy dotrzeć z naszym przekazem zarówno do dużych, opiniotwórczych mediów w poszczególnych krajach, jak i tych o zasięgu międzynarodowym (a więc tym samym do ich odbiorców), były dla zespołu EJO Polska źródłem szczególnej satysfakcji. Bardzo cieszy nas również fakt, że współpraca w ramach EJO nie ogranicza się wyłącznie do publikacji na naszych stronach internetowych i wymiany treści, ale znajduje również odzwierciedlenie we współpracy czysto naukowej, tj. wspólnych projektach i publikacjach w uznanych wydawnictwach i czasopismach naukowych. |
Tagi20 lat EJO, badania nad dziennikarstwem, EJO, European Journalism Observatory, Europejskie Obserwatorium Dziennikarskie, współpraca międzynarodowa