Japońskie wyzwanie dla wolności prasy: ekskluzywne kluby prasowe „trzymają media jako zakładników”

23 grudnia 2022 • Najnowsze, Wolność Prasy • by

Historia pokazała nam, że tam, gdzie maleje wolność prasy, cierpi demokracja. Dlatego też wolność prasy pozostaje palącą kwestią dla krajów na całym świecie. Niestety, reporterzy w wielu częściach świata nadal borykają się z trudnościami. Odzwierciedla to Światowy Indeks Wolności Prasy Reporterów bez Granic (RSF) z 2022 roku, który wykazał „bardzo złą” sytuację w rekordowej liczbie 28 krajów.

Myanmar jest jednym z tych 28 państw i znalazł się niemal na samym dole indeksu obejmującego 180 krajów, zajmując miejsce 176. Niezależne dziennikarstwo zostało w tym kraju niemal uniemożliwione po tym, jak wojskowa junta dokonała zamachu stanu przeciwko rządowi. Krytyczni dziennikarze byli więzieni i torturowani, a niezależnym mediom odebrano licencje.

Na Białorusi, która zajęła 153 miejsce i znalazła się na „czerwonej liście” Indeksu, dyktator Aleksander Łukaszenko nieustannie prześladuje dziennikarzy krytykujących władzę. W rezultacie co najmniej 300 dziennikarzy uciekło z kraju. I chociaż Węgry zajęły wyższe miejsce (85), państwo to też systematycznie represjonuje wolność prasy, nadużywając swojej władzy ustawodawczej, regulacyjnej i gospodarczej. Celem jest utrzymanie kontroli nad publicznym nadawcą i skupienie prywatnych mediów w prorządowych konglomeratach.

Subtelne formy represji wobec prasy

Jednak wolność prasy nie zawsze jest represjonowana w tak widoczny sposób. Istnieją bardziej subtelne podejścia, takie jak agenda cutting. Na przykład w Japonii system medialny jest równie intrygujący, co niepokojący. Istnieją tam bowiem intensywne powiązania polityki, gospodarki i dziennikarstwa. Dostęp do informacji jest bardzo ograniczony i regulowany przez ekskluzywne kluby prasowe znane jako Kisha Clubs. Kluby te są stałymi siedzibami mediów w organizacjach rządowych lub biznesowych. Dostęp do nich mają tylko nieliczni, np. publiczny nadawca NHK, a informacje nieprzeznaczone dla opinii publicznej są dyskutowane tylko w rozmowach kuluarowych. W ten sposób przepływ informacji, jak również wolność informacji, są masowo regulowane. Skutkiem tego jest zagrożenie dla wolności prasy.

Kwestia agenda cutting została poruszona przez panel ekspertów na niedawnym Global Media Forum, którego gospodarzem był niemiecki publiczny nadawca międzynarodowy Deutsche Welle.

Podczas tego wydarzenia Yosuke Buchmeier, pracownik naukowy Uniwersytetu w Monachium, powiedział: „Weźmy fikcyjną parę Toma i Jerry’ego. Tom wyjeżdża na weekend na wakacje i zostawia w domu samego Jerry’ego, który w tym czasie nawiązuje romans. Po powrocie z podróży Tom pyta Jerry’ego, jak minął mu weekend. Oczywiście Jerry nie chce, aby Tom dowiedział się o jego romansie, więc świadomie pomija tę informację. ‘To był spokojny weekend. Niewiele się działo’. To dokładnie opisuje istotę ‘agenda cutting’. Ktoś świadomie ukrywa informacje z powodu niejawnego planu działania. Te informacje można zdobyć tylko zadając precyzyjne pytania. Tak więc agenda cutting jest formą dobrowolnej autocenzury. Dziennikarze unikają problemów z wielkimi biznesmenami lub politykami, po prostu nie poruszając pewnych tematów”.

W rozmowie ze mną Buchmeier podkreślił wyzwania stojące przed dziennikarzami w Japonii. Powiedział on: „Japonia ma znaczący i strukturalny problem w swoim systemie medialnym. W społeczeństwie japońskim jest wiele tematów tabu – na przykład krytyka rządu, kwestie ekonomiczne, energia jądrowa, system cesarski. Zamiast informować o tychże, przekaz informacyjny przekierowuje uwagę społeczeństwa [na mniej krytyczne tematy – dopisek redaktora].” Relacje informacyjne przemilczają wybrane tematy, uznane za zbyt wrażliwe kulturowo, lub świadomie wycinają je ze swoich agend. Zamiast tego, skupiają się tylko na drobnych lub mniej kontrowersyjnych wiadomościach, takich jak opóźnienia w tokijskim systemie metra.

Media jako zakładnicy

„Co ciekawe, istnienie klubów Kisha jest mało znane, zarówno w samej Japonii, jak i poza jej granicami” – powiedział Buchmeier. Szacuje się, że w Japonii istnieje około 800 klubów Kisha. Jednak dokładne liczby nie są publicznie znane. W tym systemie prasa nie może być strażnikiem rządu. Relacja władzy jest zbyt jednostronna. Jeśli wiadomości nie są przychylne lub nawet krytyczne, organizacja może łatwo odebrać dostęp do Klubu Kisha. „Media są wręcz zakładnikami” – powiedział Buchmeier. W rezultacie redakcje regularnie nie informują japońskiej opinii publicznej o ważnych zagadnieniach.

Działając w strefie cienia, Kluby Kisha podważają ideę niezależnego i krytycznego dziennikarstwa, co skutkuje dobrowolną autocenzurą. Mimo tych wyzwań dziennikarze mogli ostatnio informować o powiązaniach rządu i sekt religijnych – kwestii, o której wiedziano od lat, ale skutecznie wycinano ją z agend redakcyjnych.

Według Reporterów bez Granic (RSF) od czasu inauguracji w 2012 roku byłego premiera Shinzo Abe (który został zamordowany w lipcu bieżącego roku) dziennikarze skarżyli się na atmosferę braku zaufania wobec nich. W 2013 roku rząd Abe przyjął ustawę, która kryminalizowała działalność sygnalistów (whistleblowing) i ograniczała wolność prasy. Na podstawie ustawy o tajemnicy państwowej sądy mogą karać za rozpowszechnianie tajnych informacji karą do 10 lat pozbawienia wolności. Jest to sytuacja, w której prawo ogranicza agendę mediów. W związku z tym Japonia spadła o prawie 50 miejsc w indeksie RSF, z miejsca 22 na miejsce 71.

 

Tagi, , , , ,

Send this to a friend