Nikogo nie cieszy zjawisko fake news, zarówno w odniesieniu do informacji produkowanych dla zysku, jak i tych, motywowanych politycznie. Różnicy nie robi także sposób, w jaki są one rozpowszechniane.
Fake news funkcjonuje w formie propagandy lub działań takich jak te prowadzone przez znaną, choć raczej niesławną, grupę macedońskich nastolatków.
Pozostaje jednak pytanie, na ile poważnym problemem są w istocie fake news, w skrócie treści definiowane jako przeinaczone i/lub fikcyjne, zamaskowane w formie zwykłej informacji medialnej i świadomie wyprodukowane w podobny sposób.
Pierwszą zasadą pisania o fake news jest przyznanie się, że tak naprawdę nie wiemy dokładnie: jak dużo ich jest, kto je produkuje, kto ich używa oraz dlaczego i w jakim stopniu są one wpływowe?
Przyjrzyjmy się zatem optymistycznym przesłankom w dyskusji o fake news, opisanym w trzech punktach:
- Czy są prawdopodobne, znaczące efekty bycia wystawionym na działanie fake news? Zanim uznamy, że ludzie są rzeczywiście pod wpływem fałszywych informacji, przyjrzyjmy się faktom przeczącym tej tezie. Po pierwsze, większość ludzi styka się z wieloma różnymi przekazami, informacjami, medialnymi treściami każdego dnia. Badania wskazują, że efekt którejkolwiek z takich informacji (również fake news) jest zwykle ograniczony i krótkotrwały, do momentu gdy człowiek jest wystawiony na takie bodźce ciągle, trwale i jednostronnie. Po drugie, ludzie przeszukujący informacje online polegają w części na ich własnych zachowaniach w tym zakresie i filtrach narzuconych przez algorytmy, ale również na pochodzeniu danych informacji i społecznościowych sugestiach oraz wskazówkach co to tego, komu i w co wierzyć. Po trzecie, gdy ludzie decydują się na zaangażowanie w poszczególne treści (z których część to potencjalnie fałszywe informacje), mogą to czynić na wiele sposobów i z wielu powodów. Wiele z tych sposobów może mieć charakter rytuałów i niekoniecznie świadczy o tym, że wierzą w prawdziwość danej informacji. Jako przykład i analogię można tu podać częste dzielenie się w mediach społecznościowych informacjami z tabloidów lub stron plotkarskich po przeczytaniu wyłącznie tytułu (zwykle dziwnego lub śmiesznego), bez zapoznawania się z treścią danego artykułu.
- Wszyscy zdają się myśleć, że inni dają się nabierać na fałszywe informacje, niewielu myśli, że to oni sami są oszukiwani. Dyskusja na temat fake news zdaje się przynajmniej w części odzwierciedlać zjawisko, które badacze zwą „efektem trzeciej osoby”, czyli fakt, że ludzie są generalnie przekonani o tym, że media i komunikowanie masowe mają większy wpływ na innych, niż na nich samych. Często ci „inni” to osoby należące do dwóch grup: (a) ludzie biedni i mniej wykształceni i (b) ludzie o innych niż nasze poglądach politycznych, co dodaje element klasowości i politycznej polaryzacji do całej dyskusji. BuzzFeed i Ipsos przeprowadziły w grudniu jedno z najbardziej interesujących i ważnych badań empirycznych na temat fake news w USA i okazało się, że 33% osób uczestniczących w ankiecie – czyli mniejszość – zapamiętała z kampanii wyborczej tytuły w mediach będące przykładem fałszywych informacji (57% zapamiętało tytuły informacji prawdziwych). Spośród tych, którzy pamiętali tytuły fałszywych informacji większość (w szczególności wśród wyborców republikańskich i popierających Trumpa) oceniła te tytuły jako „bardzo poprawne” albo „raczej poprawne”, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że w przypadku większości pytań największa liczba wszystkich respondentów odpowiadała „raczej poprawne”.
- Naturalnie, fałszywe informacje mogą być ważne dla niektórych osób. Selektywne podejście do stronniczych i jednocześnie fałszywych informacji (gdy poszukujemy informacji wzmacniających nasze początkowe poglądy i unikamy informacji przeciwstawnych) oraz rozumowanie wspierające nasze już istniejące poglądy jest dla małej grupy bardzo mocno stronniczych osób czynnikiem wspomagającym akceptację fałszywych informacji i wzmacniającym polaryzację ich poglądów politycznych. Jednak w ten sposób fake news są prawdopodobnie (chyba że dalsze badania dowiodą, że jest ich bardzo dużo i ludzie poświęcają im wiele uwagi) tylko małą częścią większej całości, składającej się na polityczną polaryzację. Dotyczy to społeczeństw niektórych krajów (szczególnie mowa tu o USA) oraz mediów, które odeszły od neutralnego dziennikarstwa i prób poszukiwania obiektywizmu w stronę coraz bardziej powszechnej stronniczości. W części przypadków oznacza to zamierzone kolportowanie dla celów komercyjnych moralnego wzburzenia. Fake news mogą przyczyniać się do nasilenia tego trendu, ale raczej na bazie dużo szerszego i starszego już zjawiska.
Bez wątpienia jest też jednak grupa osób, które dają się oszukać dzięki fałszywym informacjom i wywiera to na nie określony wpływ.
Jest też jasnym, że fake news są dziś nie tylko tańsze w produkcji (i monetyzacji), ale również dużo łatwiej jest je rozpowszechniać w środowisku online.
Jednak, przynajmniej do momentu, gdy ktoś dostarczy dowodów na potwierdzenie tezy przeciwnej, przypuszczam, że większość osób jest wystawiona na działanie relatywnie niewielu fałszywych informacji i nie wywierają one na nie wielkiego wpływu.
W punktach pierwszym i drugim (powyżej), bazujących na dekadach empirycznych badań nad mediami, pojawia się więc mocna sugestia co do tego, że powinniśmy oczekiwać jedynie niewielkiej liczby osób, które równocześnie (a) będą wystawione na działanie fake news, (b) uwierzą w fałszywe informacje i dzięki temu (c) informacje te wywrą na dane osoby konkretny wpływ. Oczywiście punkt trzeci sugeruje, że jest także inna mniejszość, składająca się z osób, które mogą częściowo wierzyć w fałszywe informacje w oparciu o swoją stronniczą tożsamość. Wynika to jednak, tak jak wspomniano, ze zjawiska szerszego, jakim jest polaryzacja polityczna i przesunięcie mediów w stronę nisz, również tych politycznych.
Żadne z tych twierdzeń nie oznacza, że nie powinniśmy traktować zjawiska fake news poważnie. Nie oznacza także, że nie ma powodów do niepokoju, gdy ludzie produkują fałszywe informacje dla celów komercyjnych lub politycznych. Nie upoważnia nas to również do zaniechania poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy platformy typu Google lub Facebook pomagają w produkcji i rozpowszechnianiu takiej zawartości (choć oczywiście umożliwiają one także wiele innych rzeczy i w związku z tym każdy apel o zmianę, interwencję i/lub regulację powinien brać pod uwagę, że czasami lekarstwo jest bardziej szkodliwe niż sama choroba).
Tym, co jest istotą mojego optymistycznego spojrzenia na kwestię fake news, jest jednak przede wszystkim założenie, że nie powinniśmy pozwolić, by pełna pasji i gorąca (czasami nieopierająca się na żadnych poważnych przesłankach i wyłącznie polemiczna) dyskusja odwróciła naszą uwagę od zdecydowanie bardziej poważnych wyzwań związanych z rolą informacji we współczesnej polityce i życiu publicznym. Chodzi tu przede wszystkim o następujące pytania:
- Czy informacje nienależące do typu fake news dobrze służą społeczeństwom stającym przed wyzwaniami takimi jak Brexit i Donald Trump? Głośna dyskusja na temat fałszywych informacji stwarza ryzyko przysłonienia krytycznej dyskusji dotyczącej prawdziwych informacji i tego, jak prawdziwe organizacje medialne radzą sobie z ich rolą w życiu publicznym. Niektóre z nich wywiązują się dzielnie ze swojej roli. Inne niekoniecznie. Badania nad rolą pogłosek (zarówno online jak i poza tą sferą) sugerują, że ludzie przesunęli swoją uwagę w stronę “informacji improwizowanej” (często mało dokładnej, czasami w całości fałszywej). Dzieje się tak szczególnie w czasach kryzysu, gdy tradycyjnie postrzeganej informacji brakuje lub nie odpowiada ona na pytania, które nurtują ludzi.
- Dlaczego tak wiele osób (w USA prawie 40%) nie ma zaufania do informacji przekazywanych przez media i nie ma przeświadczenia, że istnieje znacząca różnica pomiędzy prawdziwymi newsami i fake news? Jako badacz mediów i ktoś, kto wierzy w wartość dziennikarstwa dla życia publicznego zauważam, że wiele osób ma nierzadko uzasadnione przekonanie, że media nie są godne zaufania. Często użytkownicy mediów są też przekonani, że media nie biorą pod uwagę ich problemów, wartości i trosk.
- Czyli efekty wydarzeń takich jak referendum w Wielkiej Brytanii czy amerykańskie wybory prezydenckie są tak naprawdę polityczne w swej naturze? Obwinianie macedońskich nastolatków próbujących zarobić na życie, rosyjskiej propagandy, niejasnych algorytmów stosowanych przez potężne i bogate firmy technologiczne za wynik wyborów lub referendum odsuwa uwagę od tego, że wyniki te były przede wszystkim powodowane dużo bardziej fundamentalnymi czynnikami natury politycznej, społecznej czy ekonomicznej (różnymi dla każdego z krajów).
Optymistyczne spojrzenie na kwestię fake news może w ten sposób (raczej pesymistycznie) sugerować, że najważniejsze problemy, przed którymi stajemy rozmawiając o mediach i demokracji, dotyczą kwestii prawdziwych informacji. W szczególności tego, na ile – często w pogarszających się warunkach ekonomicznych – współczesne organizacje medialne są w stanie opisywać coraz bardziej podzielony świat polityki, docierać do większej liczby ludzi i scalać społeczeństwa, które są czasami mocno spolaryzowane w odniesieniu zarówno do wyznawanych wartość, jak i poziomu dostatku.
Zdjęcie: Yamanaka Tamaki Flickr CC licencja
TagiBrexit, Donald Trump, fake news, jakość dziennikarstwa, media społecznościowe, prawdziwość informacji