Dziennikarze w kołowrotku dla chomika

24 października 2010 • Ekonomika Mediów, Nowe Media / Web 2.0, Zarządzanie Redakcją • by

Większa szybkość, więcej wiadomości, większy ruch. Logika ,,kliknij i zobacz” zmieniła dziennikarstwo.

Temat numeru  najnowszego wydania Columbia Journalism Review stanowi artykuł zatytułowany “Hamster Wheel” (pol. „kołowrotek dla chomika”), autorstwa Dean’a Starkmana, który analizuje i otwarcie krytykuje dominujący model współczesnego dziennikarstwa. Starkman przedstawia rodzaj przewrotnego mechanizmu, który nazywa „kołowrotkiem dla chomika”, a który, jak twierdzi, coraz mocniej kształtuje pracę dziennikarzy, opartą na zasadach rządzących dzisiejszym rynkiem dziennikarstwa online.

Dziennikarz porównywany jest do chomika poruszającego się wewnątrz małego koła, biegnącego dla samego biegu, nigdy nie osiągającego żadnego celu. To jedynie ruch dla ruchu.

Krytykując dziennikarstwo skupiające się na szybkości i ilości Starkman wychodzi od prostego przemyślenia: z biegiem lat, jak twierdzi, liczba dziennikarzy spadła, podczas gdy liczba publikowanych informacji wzrosła. To fenomen, który na wskroś przenika cały przemysł wydawniczy. Oznacza to, że liczba informacji na osobę, produkowana przez jednego reportera, wzrasta i jest to konsekwencja modelu biznesowego panującego w sieci: więcej newsów i więcej kliknięć oznacza większe przychody z reklamy.

W roku 2008 Project for Excellence In Journalism (PEJ) podsumował zjawisko opisane przez Starkmana: “W dzisiejszych gazetach historie wydają się być zebrane szybciej i pod większą presją przez mniejszą, mniej doświadczoną grupę reporterów”.

Wszystko to stworzyło zjawisko, które Starkman nazywa paniką wiadomości, paniką newsów dla samych newsów, jak również brakiem dyscypliny. Strony internetowe, ostrzega Starkman, oferują tak ogromne ilości historii, że niemożliwym jest przetrawienie ich wszystkich przez pojedynczego czytelnika. Teoretycznie powinno być zatem mniej historii, a nie więcej.

Sposób, w jaki dziennikarze podchodzą do wiadomości, zmienia się nieuchronnie. Jeśli w przeszłości były one dobrze zbadane, dogłębnie sprawdzane, dziś liczy się ilość kliknięć artykułu online, oraz ruch,  który pewne informacje są w stanie wygenerować. W związku z tym podejście dziennikarzy do wiadomości dostosowuje się do psychicznych ram sieci. Dla przykładu, istnieje tendencja, aby obliczać czas potrzebny do napisania artykułu, który może mieć wpływ na ruch na stronie: czy warto znaleźć więcej niż jedno źródło, albo dokładnie zbadać temat, czy może lepiej pójść na skróty, co zapewni identyczne, jeśli nie lepsze, wyniki w zakresie generowanego ruchu? Ponadto, czy nie lepiej posługiwać się blogami, gdzie opinie są wyrażane w określonym stylu oraz zawierają elementy prowokacji i panikarstwa?

Większa prędkość i więcej newsów. Więcej wiadomości, które nawet bez żadnej dziennikarskiej wartości są w stanie zwiększyć ruch na stronie internetowej. Dlaczego nie? W swoim artykule Starkman oferuje dane, nad którymi warto się zastanowić: w 2000 roku The Wall Street Journal opublikował około 26000 artykułów, w 2008 roku wyprodukowano 38000 artykułów, a tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku wyprodukowano ich 21000! I to nie licząc blogów oraz innych materiałów dostępnych wyłącznie w Internecie. W tym czasie liczba dziennikarzy WSJ spadła z 323 do 281 (2008 r.), co oznacza 13-procentowy spadek w porównaniu z 46-procentowym wzrostem produkcji.

Internet, jak zauważa Starkman, pozwala na publikowanie czegokolwiek w każdej chwili, ale byłoby wskazane być bardziej ostrożnym i chronić interesy czytelników, a nie ślepo gonić za celami wyznaczanymi przez liczby. Jednak dla wydawców pisanie tak szybko, jak to tylko możliwe, jest równoznaczne z zarabianiem na produkcie, który generuje ruch odbiorców.

Z drugiej strony, wzrost szybkości i wyników produkcji w zredukowanym czasie oznacza większą konkurencyjność handlową. Stąd bierze się mniejsza liczba oryginalnych artykułów i wiadomości produkowanych przez poszczególne media, jak również coraz większe uzależnienie od wiadomości dostarczanych przez źródła piarowskie. Według Roberta W. McChesneya i Johna Nicholsa (książka The Death and Life of American Journalism), w okresie od roku 1980 do dziś dziennikarstwo staje się w coraz większym stopniu zakładnikiem wiadomości generowanych przez lobby PR.

Tagi, , , , , ,

Send this to a friend