Szum medialny: Fukushima i Twitter

27 listopada 2012 • Etyka Dziennikarska • by

Czy to kanclerz Angela Merkel odpowiada za zwrot w niemieckiej polityce energetycznej, czy tę zmianę wywołali raczej dziennikarze?

W przyszłości nad tym pytaniem głowić się pewnie będą historycy i bardzo możliwe, że nigdy nie znajdą jednoznacznej odpowiedzi. Badacze mediów, Hans Mathias Kepplinger i Richard Lemke (Uniwersytet w Moguncji), dostarczyli pierwszych sugestii na ten temat. Niemieccy medioznawcy przyglądali się uważnie, w jaki sposób katastrofę w Fukushimie relacjonowały media w Niemczech, Szwajcarii, Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie awarie japońskich reaktorów jądrowych nie pociągnęły za sobą zwrotu w polityce energetycznej.

Badacze przeanalizowali dwie opiniotwórcze gazety oraz większość ważniejszych telewizyjnych programów informacyjnych  w w każdym kraju. Na tej podstawie stwierdzili, że poszczególne kraje znacząco różnią się między sobą pod względem liczby informacji na ten temat. Podczas pierwszych czterech tygodni po katastrofie dzienniki i wiadomości telewizyjne w Niemczech zaprezentowały 577 materiałów dziennikarskich dotyczących Fukushimy, w Szwajcarii – 521, natomiast we Francji było ich 319, a w Wielkiej Brytanii – tylko 271. Tak więc w porównaniu z niemieckimi dziennikarzami ich brytyjscy koledzy poświęcili katastrofie zdecydowanie mniej uwagi.

Równie istotne różnice występują w ocenie i sposobie opisu wydarzenia. Media brytyjskie i francuskie poświęcały uwagę przede wszystkim samej awarii w Japonii. Natomiast niemieckie i szwajcarskie media skupiły się w znacznie większym stopniu na znaczeniu katastrofy z perspektywy ich własnych krajów. 90 procent materiałów dziennikarskich poddanych analizie poruszało możliwość całkowitego odejścia od energii jądrowej albo moratorium na jej stosowanie. „Fukushimę zinterpretowano jako znak ostrzegawczy, który w konsekwencji wymaga podjęcia działań politycznych” – mówi Kepplinger. Według badaczy, dziennikarze prosili ekspertów o wypowiedzi przede wszystkim po to, aby potwierdzić własne osądy.

“Kraje poddane analizie leżą w podobnej odległości od Japonii, żadnemu nie zagrażają klęski żywiołowe podobne do tsunami, a elektrownie jądrowe w tych europejskich krajach spełniają podobne standardy bezpieczeństwa. Nie da się zatem wytłumaczyć nadmiernie  negatywnych niemieckich i szwajcarskich relacji «charakterem samego wydarzenia»” – mówi Kepplinger. Różnice w rozkładzie akcentów i zabarwieniu relacji można zapewne wytłumaczyć „przekonaniami oraz osądami panującymi od wielu lat pośród dziennikarzy” w tych czterech krajach.

Do dalszego namysłu nad medialnym szumem wokół Fukushimy prowokują liczby przedstawione przez Kepplingera: podwodne trzęsienie ziemi z marca 2011 roku pociągnęło za sobą dwie katastrofy – „pierwsza, ogromna fala tsunami pochłonęła około 30 tysięcy istnień ludzkich, druga katastrofa – w Fukushimie – spowodowała do tej pory trzy zgony, ale może spowodować od 100 do 1000 kolejnych, związanych z chorobami nowotworowymi”.

Birgit Stark, Melanie Magin oraz Stefan Geiss (wszyscy pracują na Uniwersytecie w Moguncji) nastawili się na zupełnie inny szum medialny. Analizowali, w jaki sposób niemieckie czasopisma, takie jak Focus, Spiegel oraz Stern, opisują w swoich wydaniach drukowanych i internetowych sieci społecznościowe. Medioznawcy zaobserwowali, że dziennikarze, którzy  są zwykle bardzo aktywnymi użytkownikami Twittera,, również znacznie częściej o tym portalu informowali. Pod względem częstotliwości ukazywania się informacji na jego temat, Twitter jest blisko poziomu Facebooka. Jednak tylko 3 procent niemieckich użytkowników Internetu można znaleźć na Twitterze, tymczasem Facebook przyciąga 42 procent. O innych sieciach, takich jak Stayfriends, Wer-kennt-wen czy Xing, które przyciągają do 18 procent niemieckich użytkowników, w analizowanych mediach głównego nurtu wspomina się rzadko.

Tak więc tradycyjne media robią sporo szumu wokół nowych mediów. W zawartości mediów głównego nurtu oraz informacjach przedstawianych przez nie na temat sieci społecznościowych można zauważyć jednak wyraźne przesunięcie w porównaniu ze statystykami dotyczącymi „prawdziwych” użytkowników. Niemniej jednak, według Stark, relacje pojawiające się w mediach głównego nurtu „kierują uwagę odbiorców na określone tematy”. Jeśli wokół jakichś sieci dziennikarze robią medialny szum albo uznają pewne zmiany społeczne za samospełniające się przepowiednie, może to wywierać rzeczywisty wpływ na społeczeństwo.

Artykuł powstał jako efekt seminarium pt. „Medialne relacje na temat dziennikarstwa i badań mediów”, które odbyło się na Uniwersytecie w Moguncji.

Opublikowano w Schweizer Journalist, Nr. 9+10.

Tagi, , , , , , , ,

Send this to a friend