Czym jest “interes publiczny”?

3 stycznia 2010 • Etyka Dziennikarska • by

Schweizer Journalist 12/2009 + 01/2010

Kiedy i pod jakimi warunkami dziennikarstwo występuje „w interesie społecznym”? Dla jednego założenie, że cokolwiek dziennikarze publikują jest wspólnym dobrem, nie jest w pełni zadowalające, dla drugiego problematyczne jest znalezienie odpowiedzi, wokół których można by osiągnąć jednomyślność. Znaczącą próbę wyjaśnienia tego problemu podjęli Stephen Whittle i Glenda Cooper z Instytutu Reutersa Uniwersytetu w Oxfordzie. W studium zatytułowanym „Prywatność, prawość i interes publiczny” podejmują oni dyskusję na temat tego, pod jakimi warunkami uzasadnione jest zerkanie przez dziurkę od klucza czy pstryknięcie migawki w kamerze telefonu komórkowego w konflikcie pomiędzy sferą prywatną a publiczną.
Dwoje badaczy nie może dostarczyć zapierającego tchu w piersiach nowego wglądu w sprawę, ale ich badanie, skupiające się na szeroko dyskutowanych przypadkach relacji dziennikarskich w Wielkiej Brytanii, zbliża się do sedna sprawy. Autorzy przypominają nam, jak użyteczne może być rozróżnienie pomiędzy „interesem publicznym” a „sprawami publicznymi”: nie wszystko, czym interesują się czytelnicy, słuchacze i widzowie leży we wspólnym interesie. Nowe technologie, w szczególności Internet, są postrzegane jako siła wiodąca, która na nowo definiuje sferę publiczną w społeczeństwie. Jednakże zdaniem autorów badania „seks, seksualność, zdrowie, życie rodzinne, prywatna korespondencja i finanse” wciąż uważane są za prywatne, „z wyjątkiem sytuacji, w których w grę wchodzą publiczne środki”. Cztery trendy wpływają na dziennikarstwo: prywatność „staje się utowarowiona. Gwiazdy coraz częściej wystawiają na sprzedaż część swojego życia prywatnego ku zadowoleniu mediów, jednocześnie chroniąc resztę poprzez sądy”. Po drugie, podczas gdy wielu respektuje, że „co się zdarza na blogach lub w sieciach stron społecznościowych, jak np. Facebook, jest na wpół prywatne, dziennikarze uznają za informacje w sferze publicznej” i używają jako źródła informacji. Po trzecie, także w Wielkiej Brytanii sądy zdają się podążać w stronę ściślejszej interpretacji prywatności, „w szczególności gdy chodzi o zdjęcia”. Jednakże, ograniczona liczba źródeł oraz brak czasu w kontekście „rosnącej prędkości obiegu wiadomości” i „dostrzegalnej obojętności publicznej” były postrzegane bardziej jako znaczące przeszkody w dziennikarstwie śledczym niż problem naruszania prywatności. Whittle i Cooper polecają dziennikarzom, aby jako narzędzie pozwalające podjąć decyzję rozważyli użycie „testu wpływu”: czy są to „istotne kwestie, które mają potencjalny wpływ na życie wielu ludzi czy raczej są po prostu interesujące dla lubieżnych”?
Leonard Downie, były redaktor naczelny Washington Post, i Michael Schudson, profesor dziennikarstwa na Uniwersytecie Columbia również zastanawiają się nad tym, kiedy i w jakich okolicznościach dziennikarstwo działa w interesie publicznym, a co za tym idzie powinno mieć prawo do ubiegania się o publiczne dotacje. Analizują, w jaki sposób należy zrekonstruować amerykańskie dziennikarstwo. Według nich dobrze obsadzone zespoły redakcyjne powinny prowadzić „odpowiedzialne dziennikarstwo”. Downie i Schudson tak nazywają rodzaj aktywności śledczej, której zadaniem jest kontrolowanie wpływowych postaci i zmuszanie ich do odpowiedzialnego zachowywania się i do uzasadniania własnych decyzji. Autorzy analizy nie widzą wielu dowodów na to, że „dziennikarski ekosystem” może być właściwie finansowany przez wpływy z reklam w przyszłości. Ich nadzieja na to, że ten sposób finansowania zostanie zastąpiony przez połączenie aktywności komercyjnej z dotacjami państwowymi oraz z działalnością filantropijną i inicjatywami uniwersytetów może być przyjmowana z sympatią lub sceptycyzmem, tak czy siak, ich pomysł wymaga dopracowania.
Sami badacze mediów mają również problem z ideą usług publicznych. Aby zamanifestować tezę, że badania nad dziennikarstwem też leżą „w interesie publicznym”, przyjechali z dalekiej Australii do Winterthur w Szwajcarii na międzynarodową konferencję naukową. Niemal co drugi mówca dobitnie odnosił się do wspólnej sprawy, tyle tylko, że żaden z nich nie potrafił z powodzeniem precyzyjnie opisać, co by to miało oznaczać. Przynajmniej jedna kwestia została wyjaśniona: tak długo, jak naukowcy będą publikować wyniki swoich badań w naukowych czasopismach, używając niezrozumiałej terminologii docierającej tylko do garstki współpracowników, ani społeczeństwo, ani dziennikarze, ani specjaliści od PR czy zarządzający mediami (do pracy których najbardziej badania te się odnoszą) nie skorzystają na ich aktywności.
Dlatego też czapki z głów przed Downie i Schudsonem! Badacze mediów, ale także dziennikarze mogą się od nich uczyć, jak adresować publikacje: krótką wersję ich doniesienia zaproponował Washington Post, bardziej szczegółowe opracowanie z urzekającymi uwagami wybitnych ekspertów od mediów można znaleźć w Columbia Journalism Review, a całość w pierwotnej długiej wersji można ściągnąć z Internetu.

Stephen Whittle/Glenda Cooper: Privacy, probity and public interest, University of Oxford: Reuters Institute for the Study of Journalism,

http://reutersinstitute.politics.ox.ac.uk/fileadmin/documents/Publications/Privacy__Probity_and_Public_Interest.pdf

Leonard Downie/Michael Schudson: The Reconstruction of American Journalism, Columbia University: School of Journalism

http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/article/2009/10/18/AR2009101801461.html

http://www.cjr.org/reconstruction/the_reconstruction_of_american.php

Tagi, , ,

Send this to a friend