Wpływ ekonomiczny Covid-19 na europejskie media w 2020 roku

17 marca 2021 • Ekonomika Mediów, Najnowsze • by

Pandemia koronawirusa, jak praktycznie każdą inną branżę, zaskoczyła również media. Gdy wydawcy, redaktorzy, reporter­­zy i freelancerzy schodzili z pędzącej kolejki górskiej 2020 roku, redaktorzy European Journalism Observatory zbadali ekonomiczny wpływ pandemii na dziennikarstwo w swoich krajach.

Oto nasza analiza, która zawiera wywiady z czołowymi naukowcami i ekspertami.

Wielka Brytania

Nie ma wątpliwości – darmowa gazeta mogłaby bez trudu zintegrować się z tętniącą życiem rutyną ludzi wracających z pracy na 270 stacjach metra w Londynie. Z prezentem w postaci gotowej publiczności – dobrze ponad miliardem pasażerów podróżujących przez stolicę Wielkiej Brytanii każdego roku – model darmowego dziennika Evening Standard jest naturalnie atrakcyjny dla reklamodawców. Jednakże, jak podaje Financial Times, w 2019 roku tytuł odnotował stratę w wysokości 13,6 mln funtów przed opodatkowaniem. A w miarę jak wstrząsany efektami pandemii Covid-19 rok 2020 dobiegł końca, stał się jednym z najbardziej jaskrawych przykładów zawirowań gospodarczych, które ogarniają brytyjskie media informacyjne.

W sierpniu rzecznik prasowy Evening Standard wyjaśnił, że za gwałtowny spadek nakładu i przewidywane 40% cięcia liczby pracowników redakcji odpowiedzialne były przede wszystkim trudne warunki rynkowe, wzmocnione dodatkowo przez Covid-19. Dodał natomiast, że zmiany te odzwierciedlają także odpowiedź redakcji Standard na ewoluujące zachowania i wymagania swoich odbiorców.

Jak każde inne medium w Wielkiej Brytanii, gazeta dążyła do wprowadzania rozwiązań cyfrowych. Jednak pomimo raportów z pomiaru oglądalności Pamco mówiących o 35% wzroście dziennego czytelnictwa, branżowe czasopismo Press Gazette ujawniło głębokie cięcia w brytyjskich mediach i załamanie na rynku reklamowym.

Dochodzenie Gazette wykazało, że od początku globalnej pandemii do kwietnia 2020 roku największe amerykańskie i brytyjskie firmy medialne notowane na giełdzie straciły ponad 15 mld funtów swojej wartości (kapitalizacji).

W sierpniu, pod nagłówkiem ostrzegającym przed zbliżającą się redukcją ponad 2000 miejsc pracy w brytyjskich tytułach prasowych, Gazette ujawniła, że prasa została najbardziej dotknięta, ponieważ zmaga się z malejącym czytelnictwem prasy drukowanej, trendami mobilnymi i internetowymi oraz gigantami technologicznymi dominującymi na rynku reklamy cyfrowej.

W ponurym zestawieniu redukcji etatów znalazły się wiodące media i konglomeraty, takie jak Guardian; DMG media, która obejmuje takie tytuły jak Daily Mail i Metro; oraz Reach, największy brytyjski wydawca gazet z Daily Mirror i Daily Express w swoim portfolio. Razem spodziewają się one zlikwidować co najmniej 800 miejsc pracy. Ucierpiał również publiczny nadawca BBC, który przewiduje likwidację 450 miejsc pracy w regionach i 520 w BBC News.

Pojawiły się apele o interwencję państwa w celu zwiększenia kwoty obiecanych wcześniej 35 mln funtów z rządowych pieniędzy na reklamę oraz o przemyślenie przez media swojego modelu biznesowego i skupienie się na tych, które są oparte na dochodach pochodzących od czytelników.

Jednakże, rozmawiając z EJO, znany dziennikarz śledczy i kierownik studiów dziennikarskich na City University w Londynie, Paul Lashmar ostrzega przed wrzucaniem do jednego worka wszystkich części sektora mediów: „Lubimy uogólniać, ale istnieje wiele różnych organizacji medialnych, które w wybranych momentach działają na zupełnie różne sposoby. Wiele osób próbuje zmienić modele biznesowe i od 20 lat próbują znaleźć taki, który się sprawdza – z różnym skutkiem”.

„Covid-19 to prawdziwy ślepy zaułek. Zaskoczył wszystkich i wywarł poważny wpływ na praktyki i budżety. Ale faktem pozostaje to, że ludzie potrzebują wysokiej jakości wiadomości i wysokiej jakości dziennikarstwa bardziej niż kiedykolwiek. Myślę, że „czynnik Trumpa” jest wciąż w grze, że istnieje apetyt na wiarygodne, dokładne i sprawdzone informacje, a ludzie są gotowi płacić za wysokiej jakości treści. Nie jest jeszcze jasne, czy to uratuje branżę drukowaną, ale mam nadzieję, że tak.”

Te zawiłości i sprzeczności w analizie sytuacji ekonomicznej mediów w Wielkiej Brytanii są widoczne w listopadowej liście Press Gazette dotyczącej firm medialnych, które są obecnie bardziej wartościowe niż przed rozpoczęciem kryzysu koronawirusowego. Znalazły się na niej ITV, która zwiększyła swoją wartość rynkową o 37%, Daily Mail and General Trust, która zwiększyła swoją wartość o 3% oraz Reach, której wartość wzrosła aż o solidne 63%.

Niektórzy przedstawiciele mediów zauważyli, że choć efekty ekonomiczne są niepodważalne, minie trochę czasu, zanim będziemy mogli naprawdę zmierzyć wpływ Covid-19 na sektor mediów.

Ponieważ szczepionka jest dopiero wprowadzana, a Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej, będziemy musieli poczekać, aby zobaczyć, jaki kształt przybierze medialna rzeczywistość.

Gruzja

Wybuch pandemii koronawirusa pogrążył Gruzję w głębokim kryzysie gospodarczym. Gruzińskie firmy ograniczyły reklamę, co rozpoczęło efekt domina w mediach.

Przykładowo, przed wybuchem pandemii przychody z reklam telewizyjnych rosły, ale jak wynika z raportu Gruzińskiej Państwowej Komisji Łączności (GNCC) w marcu spadły już o 4%. Mimo to całkowite przychody z reklam wzrosły w pierwszym kwartale o 7%.

Jednakże w drugim kwartale 2020 roku przychody z reklamy telewizyjnej spadły o prawie 40%. W trzecim kwartale 2020 roku wzrosły one o 24% w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym. Według kierownika programów medialnych Transparency International Georgia, Mamuki Andguladze, przychody z reklam politycznych w związku z wyborami parlamentarnymi 31 października były w stanie w pewnym stopniu zrekompensować straty spowodowane kryzysem koronawirusowym.

Patrząc w przyszłość, oczekuje się, że ogromne straty dotkną również inne sektory mediów, takie jak prasa. W 2020 roku nie były one bardzo odczuwalne, ponieważ większość klientów reklamowych ma roczne kontrakty, z których większość została dotrzymana – wyjaśniła dziennikarka biznesowa Maia Demetraszwili.

Jeśli chodzi o wsparcie rządowe, to nie przewiduje się pomocy finansowej dla niezależnych mediów. Oczywiście, reklamy wyborcze służyły tylko celom politycznym, mówi szef agencji medialnej Theimuraz Tchumburidze. Rząd zmobilizował około miliarda euro na ratowanie gruzińskiej gospodarki. Tchumburidze podkreśla jednak, że niezależne media nie otrzymały wsparcia, ani w postaci pomocy finansowej, ani w postaci ulg podatkowych.

Warto zauważyć, że gruziński rząd jest bardzo krytyczny wobec niezależnych mediów. Wiosną przygotowano ustawę, która miała powstrzymać „fake news” i ograniczyć rozpowszechnianie informacji o pandemii koronawirusa do źródeł rządowych. Ustawa została jednak skrytykowana jako ingerencja w wolność prasy i złagodzona.

Mariam Gogosashvili, dyrektor wykonawcza Gruzińskiej Karty Etyki Dziennikarskiej, która zajmuje się wdrażaniem i ochroną norm dziennikarskich oraz standardów zawodowych w mediach, również skrytykowała brak wsparcia finansowego państwa dla mediów.

Ponadto Tchumburidze zwraca uwagę na potrzebę większego wsparcia dla mediów ze strony Unii Europejskiej. Podkreśla również, że „ze względu na biurokrację i brak przejrzystości UE nie jest tu postrzegana jako podmiot wspierający media”.

Tchumburidze, Gogosashvili i Demetrashvili twierdzą, że dziennikarzom pomagają ambasada USA, amerykańskie fundacje i inne organizacje pozarządowe. Niektóre z nich, na przykład, opracowały dla gruzińskich mediów wytyczne dotyczące postępowania z Covid-19 i informowania o tych tematach oraz przeprowadziły kampanie uświadamiające dziennikarzy i społeczeństwo.

Demetrashvili dodaje, że w czasie pandemii istniejące wcześniej usługi wsparcia dla dziennikarzy, takie jak kursy angielskiego, były kontynuowane zdalnie.

Niemcy

Kryzys gospodarczy wywołany pandemią koronawirusa mocno uderza w niemiecką branżę medialną: ogromne spadki dochodów z reklam, skrócony czas pracy i znacznie mniej miejsc pracy dla dziennikarzy freelancerów.

Według Federalnego Stowarzyszenia Wydawców Cyfrowych i Wydawców Gazet (BDZV) w kwietniu 2020 roku prawie wszyscy wydawcy odnotowali spadek przychodów z reklam o ponad 20%, a w niektórych przypadkach nawet o 40%. Wzrost pracy doraźnej dotknął redakcje w całym kraju, w tym tytuły ogólnokrajowe, takie jak Die Zeit i Süddeutsche Zeitung. Oba tytuły zmniejszyły wiosną liczbę stron, ponieważ kryzys Covid-19 ograniczył skalę wydarzeń, które mogą relacjonować takie działy jak sport i kultura.

W rzeczywistości segment wydarzeń jest obecnie prawie nieobecny. Tina Groll, przewodnicząca Niemieckiego Związku Dziennikarzy i redaktorka Zeit Online, określa to jako „fatalne”, ponieważ w ostatnich latach organizacja i moderacja imprez stała się dla wielu mediów drugim lub trzecim filarem dochodów.

Koncerny medialne, które „nie były na tyle innowacyjne, by opracować rentowne modele biznesowe”, płacą teraz za to cenę, mówi Groll. Z jednej strony, zapotrzebowanie ludzi na dziennikarstwo wysokiej jakości „ogromnie wzrosło”. Z drugiej strony, w wielu redakcjach coraz powszechniejsza staje się praca w krótkim wymiarze czasu. To fakt, który Groll nazywa „absurdem”.

„Jest tylko jedno rozwiązanie, firmy medialne muszą stać się bardziej niezależne od reklam” – twierdzi Christopher Buschow, profesor w zakresie organizacji i mediów sieciowych na Uniwersytecie Bauhaus w Weimarze. Dodaje, że zwłaszcza gazety lokalne powinny postrzegać siebie jako „towarzyszy i popleczników ludzi w okolicy”. W związku z tym powinny „zwracać się do większej liczby użytkowników z ofertą dostosowaną do ich potrzeb, by następnie przekształcać ich w płacących użytkowników”.

Buschow uważa wprawdzie, że media lokalne zdołały w czasie kryzysu koronawirusowego stać się „ważnym punktem kotwicznym i usługodawcą”, ale podkreśla, że to zrozumienie musi być „zakotwiczone jeszcze głębiej” w przedsiębiorstwach medialnych i powinno wzbudzać większą świadomość potrzeb ich klientów.

Innym ważnym aspektem ekonomicznych skutków pandemii jest szczególnie niekorzystny wpływ na dziennikarzy niezależnych, którym anulowano wiele zleceń. „Z ekonomicznego punktu widzenia druzgocący jest fakt, że wielu dziennikarzy freelancerów nie jest beneficjentami programów pomocy doraźnej wobec koronawirusa. Obecnie wprowadzane są usprawnienia – ale przychodzą one o wiele za późno”, mówi Groll.

Istnieją dotacje rządowe dla osób prowadzących własną działalność gospodarczą, ale jak dotąd były one wypłacane tylko na pokrycie bieżących kosztów działalności, a nie na pokrycie utraconych dochodów. Badenia-Wirtembergia jest jedynym krajem związkowym, który oferuje osobom samozatrudnionym wsparcie finansowe w życiu prywatnym. Kwestia ta jest dyskutowana także w Bawarii.

Zarówno Groll, jak i Buschow widzą w kryzysie koronawirusowym również szansę dla mediów. „W niektórych firmach medialnych cyfryzacja postępuje teraz bardzo szybko”, podkreśla Groll. Wiele redakcji informacyjnych z powodzeniem wypróbowało podcasty i blogi na żywo, a niektórzy wydawcy pozycjonują swoje treści w sieci „z większą pewnością siebie”.

Według Buschowa istotne pytanie brzmi: jak wspierać istniejących aktorów, którzy nadal odgrywają swoją rolę, a jednocześnie stymulować innowacje? Dodaje on, że wsparcie finansowe dla start-upów i odpowiednie warunki ramowe byłyby zdecydowanie potrzebne do tworzenia nowych pomysłów, koncepcji i formatów w niemieckim przemyśle medialnym.

Również sektor publiczny mógłby odegrać pewną rolę, twierdzi Buschow. Medioznawca jest jednak sceptyczny wobec planu niemieckiego rządu, który chce w najbliższych latach wesprzeć wydawców gazet i czasopism kwotą 220 mln euro w celu przeprowadzenia ich „cyfrowej transformacji”. Pod koniec października ogłoszono, że wysokość dotacji ma być uzależniona od liczby egzemplarzy – zatem więcej pieniędzy za wyższe nakłady. Dla Buschowa byłaby to „zmarnowana szansa”, ponieważ nagradza wydawców, którzy już dobrze sobie radzą.

Włochy

Pandemia mocno uderzyła we włoski rynek medialny, zwłaszcza jeśli chodzi o wpływy z reklam. Dane dostarczone przez Osservatorio Stampa FCP wykazały ogólny spadek reklamy w prasie drukowanej o 26,6% w 2020 roku, jak i spadek o 19,8% w przypadku dzienników i o 40,3% w przypadku czasopism. Jednak platformy cyfrowe odnotowały mniejsze straty i, według badań IAB Italia, zakończą rok ze spadkiem przychodów na poziomie zaledwie czterech do ośmiu procent.

Pandemia wpłynęła jednak na i tak słaby rynek, naznaczony długotrwałymi problemami systemowymi i gwałtownymi spadkami nakładów, zwłaszcza w przypadku dzienników, które w ciągu ostatnich sześciu lat doświadczyły „nadzwyczajnego spadku”. Pandemia spowodowała również zamknięcie wielu kiosków z gazetami. Według szacunków włoskiego związku kioskarzy Sindacato nazionale autonomo giornalai (Snag), w pierwszej połowie 2020 roku zostało zamkniętych 1410 kiosków.

Aby pomóc sektorowi w czasie pandemii Covid-19, włoski rząd zatwierdził szereg środków wsparcia, w tym ulgi podatkowe na inwestycje w reklamę i pomoc w pokryciu kosztów papieru. W listopadzie 2020 roku stworzył również specjalny fundusz w wysokości 50 milionów euro, aby wesprzeć lokalnych nadawców radiowych i telewizyjnych. Ponadto wprowadzono premię w wysokości 500 euro dla kiosków z gazetami.

Niewątpliwie jednak niekorzystne wskaźniki ekonomiczne wynikające z pandemii zagroziły bezpieczeństwu pracy i warunkom zatrudnienia dziennikarzy. Według Raffaele Lorusso, sekretarza generalnego Federazione Nazionale Stampa Italiana (FNSI), największego włoskiego związku zawodowego dziennikarzy, „liczne włoskie firmy wydawnicze korzystały z ‘cassa integrazione’ Covid-19, czyli programu urlopów krótkoterminowych, finansowanego przez rząd do końca 2020 roku. W grudniu 2020 roku na korzystających z niego 15 tys. pracowników zwolnionych będzie 990 dziennikarzy”. Rząd przedłużył blokadę zwolnień do marca 2021 roku.

Jeśli chodzi o dziennikarskich freelancerów, to otrzymali oni dostęp do bonusów stworzonych dla wszystkich włoskich samozatrudnionych. „Dziennikarze freelancerzy otrzymali 600 euro jednorazowej premii w marcu i kwietniu”, mówi Debora Malaponti, działaczka ACTA Media, która reprezentuje freelancerów. „Majowa jednorazowa premia w wysokości 1000 euro, która nastąpiła później, została wprowadzona z pewnymi specyficznymi kryteriami, które pozostawiły niektórych freelancerów bez możliwości skorzystania z tej formy wsparcia” – dodaje Malaponti.

Jest jednak jasne, że zarówno freelancerzy, jak i pracownicy włoskich firm medialnych mają do czynienia z bardzo niepewnymi warunkami pracy i niskimi zarobkami. W rzeczywistości, badanie przeprowadzone przez ACTA i Slow News wykazało, że 68% włoskich wolnych strzelców zarabia mniej niż 10 000 euro rocznie.

Chociaż rządowe nadzwyczajne środki zaradcze zostały przyjęte z zadowoleniem, to są one jedynie ograniczoną odpowiedzią na strukturalne wyzwania i ograniczenia włoskiego rynku dziennikarskiego.

Lorusso komentuje włoską reakcję na pandemię: „Te rządowe środki były powiewem świeżego powietrza zarówno dla firm, jak i dla pracowników”. Jednak, jego zdaniem, oczywiste jest, że trzeba zrobić więcej.

Dodaje: „Kryzys branży rozpoczął się przed Covid-19, a sektor jest teraz w trakcie pełnej transformacji. Potrzebujemy wsparcia publicznego, aby umożliwić firmom realizację innowacji cyfrowych, zachęcić społeczeństwo do czytania i zmodernizować sieć sprzedaży”.

„Ponadto, potrzebna jest interwencja strukturalna, aby walczyć z prekariatem i wspierać stabilne zatrudnienie. Wymagana jest stopniowa zmiana ze strony rządu w celu zwalczania wielu nierówności na rynku pracy, które obecnie zagrażają przyszłości pokoleń dziennikarzy i jakości informacji”.

Wydaje się to być jeszcze bardziej pilne, jeśli chodzi o freelancerów, którzy są bezpośrednio i dotkliwie dotknięci istniejącymi problemami systemowymi pogłębionymi przez pandemię.

„Biorąc pod uwagę ekstremalne warunki, na jakie narażeni byli freelancerzy jeszcze na długo przed pandemią, uważamy, że potrzebne są interwencje strukturalne, a nie środki awaryjne”, mówi Malaponti. Dodaje: „Obejmuje to sprawiedliwe wynagrodzenie za pracę i składki, które uwzględniają ryzyko związane z byciem samozatrudnionym. My, jako ActaMedia, wzywamy kolegów, aby odmówili źle płatnej pracy i byli ostrożni wobec zarządzających, którzy jednostronnie narzucają cięcia w płatnościach z powodu Covid-19”.

Łotwa

Na początku 2020 roku łotewskie firmy medialne stanęły w obliczu poważnych strat. Przez cały rok zmuszone były balansować między wspierającymi działaniami ze strony państwa a gwałtownym spadkiem przychodów z reklam.

Łotewskie Stowarzyszenie Dziennikarzy uznało zamknięcie najstarszego serwisu informacyjnego i drugiego co do wielkości komercyjnego kanału telewizyjnego LNT za najgorsze wydarzenie medialne w ostatnim dziesięcioleciu. Niektórym pracownikom LNT udało się przejść do TV3, ale wielu straciło pracę. Ponadto jedna z trzech gazet codziennych, Neatkarīgā Rīta Avīze (Niezależna Gazeta Poranna), ogłosiła, że przenosi wszystkie swoje treści na platformy cyfrowe. Kilka lokalnych i regionalnych wydawnictw było również zmuszonych do zmniejszenia częstotliwości publikacji.

Kiedy na początku 2020 r. partnerzy reklamowi zaczęli wycofywać swoje zamówienia, część przedsiębiorstw medialnych zareagowała ograniczeniami w niektórych aspektach pracy dziennikarzy, odmową zatrudniania dziennikarzy niezależnych oraz obniżeniem wynagrodzeń pracowników o 20-30%.

Obecnie media i rząd łotewski są w stanie jedynie reagować na faktyczne problemy, uważa Arta Ģiga, przewodniczący zarządu Łotewskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

„Ekonomiczna egzystencja mediów jest poważnie zagrożona w czasie kryzysu, i to jest jasne dla wszystkich. Nie ma jednak poważnych, trwałych decyzji, które mogłyby zapobiec temu procesowi. Równie ważny jest spadek jakości mediów i niezależności redakcyjnej, które wynikają z rosnących barier w dostępie do informacji dla pracowników mediów. Agendę medialną ustala rząd, a media się jej nie przeciwstawiają. To bardzo niebezpieczna tendencja”, mówi Ģiga.

Na początku kryzysu związanego z Covid-19 Łotewski Fundusz Wspierania Mediów udzielił pomocy na tworzenie treści, pokrycie kosztów nadawania oraz kosztów przesyłek pocztowych. W ramach rządowego programu „Wsparcie dla mediów w celu złagodzenia negatywnych skutków kryzysu Covid-19” Fundacja Wspierania Mediów rozdzieliła ponad milion euro.

Przeznaczono 522 415 euro dla krajowych drukowanych i internetowych mediów informacyjnych; 223 737 euro wykorzystano na pokrycie miesięcznych kosztów dostawy prenumerowanych publikacji prasowych; 217 699 euro na pokrycie miesięcznych kosztów nadawania programów mediów elektronicznych w sytuacji kryzysowej; 220 000 euro przekazano na wsparcie regionalnych mediów drukowanych i internetowych portali informacyjnych, a także mediów łotewskiej diaspory. Dodatkowo, Krajowa Rada ds. Elektronicznych Środków Masowego Przekazu zarządzała kwotą 700 000 euro przeznaczoną dla publicznych i komercyjnych mediów elektronicznych.

Wsparcie to było bardzo ważne dla mediów lokalnych i regionalnych, których malejące dochody reklamowe i tak już zostały poważnie dotknięte przez pandemię.

Według informacji przekazanych przez Przewodniczącą Zarządu Łotewskiego Stowarzyszenia Reklamy, Baibę Liepiņa, w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2020 roku całkowita wartość rynku reklamowego wyniosła 30,395 mln euro. W porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego, spadek wartości przekracza 10 mln euro, co stanowi prawie 25%. W pierwszej połowie 2020 roku udział reklamy internetowej w rynku wzrósł o ponad 2%, zaś w przypadku reklamy telewizyjnej o 1%.

Przychody reklamowe firm telewizyjnych i radiowych spadną w tym roku o około 20-30%, co oznacza, że straty wyniosą od 8 do 12 mln euro, prognozuje Andris Ķēniņš, szef Łotewskiego Stowarzyszenia Nadawców.

Obecnie łotewskie stowarzyszenia pracowników mediów prowadzą lobbing na poziomie rządu, aby przynajmniej utrzymać poziom finansowania z Funduszu Wspierania Mediów w przyszłorocznym budżecie.

Polska

Bez wątpienia prawie każda firma medialna w Polsce ucierpiała w wyniku pandemii COVID-19. Blokada nałożona przez rząd wiosną 2020 roku zahamowała wiele obszarów działalności gospodarczej, co doprowadziło do obniżenia poziomu wydatków na marketing i reklamę, mówi Tadeusz Kowalski, profesor ekonomiki mediów z Uniwersytetu Warszawskiego.

W konsekwencji większość mediów odczuła zmniejszenie wpływów z reklam. Po raz pierwszy w historii nawet reklama internetowa zanotowała spadek – w ciągu pierwszych 6 miesięcy 2020 roku wyniósł on 4,5%. Wydawcy dzienników regionalnych twierdzą, że w drugim kwartale 2020 roku przychody spadły o 80%. Do września 2020 roku rynek reklamowy zmalał o 12%.

Podmioty medialne, takie jak konserwatywna grupa medialna Fratria, uciekają się do szukania wsparcia u swoich użytkowników poprzez darowizny i prenumeraty internetowe.

Andrzej Krajewski, doświadczony dziennikarz i członek Towarzystwa Dziennikarskiego, wskazuje na przykłady Agory, właściciela Gazety Wyborczej, i ZPR Media, wydawcy tabloidu Super Express, w których doszło do 20%, półrocznej obniżki płac dla wszystkich pracowników. Gazeta Wyborcza również zwolniła około 10% pracowników. W sieci jeszcze większe cięcia dotknęły pracowników finansowanego z abonamentu HaloRadio, gdzie redaktorom obcięto 25% stawki godzinowej. Co ciekawe, cięcia płac nie dotknęły należącego do pracowników tygodnika opinii Polityka.

W mediach publicznych, telewizja (TV Polska) i radio (Polskie Radio) zostały dofinansowane kwotą 2 mld złotych z budżetu państwa na 2020 rok. Nie było cięć płac ani zwolnień grupowych, ale wpływy z reklam w Polskim Radiu spadły o 20%, a w drugim co do popularności programie, czyli Trójce, o 25%.

Niektóre zagraniczne firmy działające na polskim rynku również zredukowały liczbę pracowników i płace. Na przykład Burda Media Polska zwolniła jedną piątą pracowników (50 osób), a Edipresse w kwietniu zwolniła 31 osób i obniżyła płace o 20% na okres od 6 do 8 miesięcy.

Zdaniem Krajewskiego, niektóre firmy medialne wykorzystały epidemię do wprowadzenia i uzasadnienia niepotrzebnych cięć płac, a nawet zwolnień, a także do ubiegania się o pomoc rządową.

Jeśli chodzi o wpływ na firmy medialne w dużej skali, to choć nie znaleźliśmy przykładów organizacji medialnych, które musiały zamknąć się bezpośrednio z powodu pandemii, wiele z nich ograniczyło zakres i skalę swojej działalności. Doszło już do zamknięcia kilku magazynów drukowanych, specjalizujących się w tematyce podróżniczej i hobbystycznej. Dodatkowo jeden z tygodników opinii, Wprost, przestał się ukazywać w wersji drukowanej i przeszedł wyłącznie do internetu. Tytuł ten był jednak słaby już przed epidemią, a według obserwatorów mediów pandemia tylko przyspieszyła decyzję o cyfryzacji.

Faktem jest, że większość gazet odnotowała drastyczne zahamowanie sprzedaży. Dla przykładu, tygodniki lokalne odnotowały w marcu 40% spadek. Wydawcy mediów lokalnych, z którymi rozmawiał magazyn specjalistyczny Press, przewidują, że Polska może stać się „pustynią mediów lokalnych”.

Jeśli chodzi o pomoc publiczną, Kowalski zauważa, że choć nie było konkretnej polityki dotacji publicznych skierowanej do firm medialnych jako takich, to firmy mogły korzystać z ogólnych polityk publicznych mających na celu walkę z negatywnymi skutkami Covid-19. Na przykład, firmy medialne i freelancerzy mogli ubiegać się o pomoc publiczną poprzez takie mechanizmy jak zwolnienia z opłat ubezpieczeń społecznych i pożyczki.

Lokalne media mogły również korzystać z dodatkowej reklamy instytucjonalnej ze strony rządu i instytucji rządowych. Na liście beneficjentów pierwszej edycji rządowej tarczy antykryzysowej jest kilkunastu średnich i dużych wydawców. Musieli oni spełnić kilka kryteriów, z których najważniejszym była obietnica utrzymania liczby pracowników do końca roku. Mogli też ubiegać się o kredyty z częściową spłatą kapitału.

Największą wypłatę, w wysokości 3,5 mln zł, otrzymała spółka Gremi Media, wydająca drugi co do wielkości dziennik Rzeczpospolita. Polityka otrzymała 1,5 mln zł, a Wprost 1,38 mln zł. Z kolei RASP, który wydaje Fakt, Newsweek i portal Onet oraz wydawnictwa Edipresse, Bonnier i Polska Press w ogóle nie otrzymały rządowego wsparcia.

Portugalia

Pandemia koronawirusa stworzyła coś, co można uznać za idealną burzę dla portugalskiego krajobrazu medialnego. Po latach spadku przychodów spowodowanego rosnącym wpływem wyszukiwarek i platform społecznościowych, analitycy branżowi szacują, że pandemia spowodowała spadek przychodów z reklam o 40-50% w 2020 roku. Jak to ujęła Sofia Branco, przewodnicząca Portugalskiego Związku Dziennikarzy: „Oprócz tego, że pandemia przyniosła nowe problemy, uwypukliła niektóre z tych, które już istniały”.

Od marca OberCom (Observatório da Comunicação) śledzi finansowy wpływ pandemii na portugalski ekosystem medialny. Główny wniosek jest taki, że z wyjątkiem radia, media, ogólnie rzecz biorąc, doświadczyły gwałtownego wzrostu liczby użytkowników między marcem a kwietniem, ze względu na to, co można scharakteryzować jako „głód informacji” podczas lockdownu.

Marzec i kwiecień były bardzo trudne dla radia. Średnio 20 minut, które Portugalczyk spędza w prywatnym samochodzie, jest bardzo ważne dla zapewnienia stałego dopływu dochodów z reklam w tym medium. Oczywiście, blokada oznaczała brak możliwości dojazdu do pracy zarówno transportem publicznym, jak i prywatnym, który w przypadku radia jest najbardziej dochodowym w kontekście słuchalności.

Jeśli natomiast spojrzymy na telewizję, to wyraźnie widać wspomniany skok oglądalności w marcu i kwietniu. Niemniej jednak potem oglądalność ustabilizowała się na zwykłym poziomie z powodu normalizacji pandemii i tego, co niektórzy eksperci nazywają „przesyceniem informacyjnym”. W marcu i kwietniu to poszukiwanie informacji mogło być pożądanym scenariuszem dla reklamodawców. Wraz ze spadkiem tego zjawiska w kolejnym okresie spadały również inwestycje w reklamę.

W pierwszym półroczu 2020 roku płatne rozpowszechnianie prasy spadło o 19% w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku. Mimo że płatny nakład cyfrowy wzrósł o 50,2%, względna wartość finansowa każdej jednostki cyfrowej jest znacznie niższa niż drukowanej, jako że rynek portugalski jest nadmiernie tradycyjny, a media nadal opierają się zarówno na sprzedaży, jak i przychodach z reklam drukowanych.

Jak podkreślano rok po roku w raporcie Reuters Digital News Report na temat mediów portugalskich, jedną z największych słabości sektora prasowego w tym kraju jest brak skonsolidowanych modeli biznesowych mediów cyfrowych. Marki wciąż próbują znaleźć sposób na monetyzację cyfrowych wiadomości, podczas gdy w poprzednim roku tylko 10% populacji zapłaciło za informacje cyfrowe.

Jedynie dziennik Público, który oferuje wydanie drukowane dziennika i prenumeratę cyfrową, oraz dziennik Expresso – oferujący dziennik cyfrowy i drukowany tygodnik, prenumeratę i możliwość otrzymania wydania cyfrowego do drukowanego – zdołały odnotować znaczący wzrost. W pierwszym kwartale 2020 roku Público odnotowało zdumiewający wzrost o 101,9% w porównaniu z pierwszym kwartałem 2019 roku, podczas gdy Expresso wzrosło o 48,6%.

Tak więc pandemia, a konkretnie ogłoszenie stanu wyjątkowego i późniejszy lockdown, miały bardzo istotny wpływ na dziennikarstwo. Ostatnie ogólnokrajowe badanie ujawniło ponury obraz, w ramach którego 799 dziennikarzy, czyli znaczny odsetek pracowników mediów w kraju, zostało zwolnionych lub zmuszonych do obniżenia pensji. W badaniu zwrócono uwagę na równie istotny wzrost niepewności zatrudnienia, nie tylko w przypadku młodych dziennikarzy, ale także starszych specjalistów, którzy mają większe doświadczenie i o wiele bardziej stabilne umowy.

Ten wzrost niepewności nie ominął nawet profesjonalistów na stanowiskach kierowniczych. Autorzy wspominają, że spośród 11,8% dziennikarzy, których bezpieczeństwo zatrudnienia zostało bezpośrednio naruszone, 17% straciło pracę, a 11,1% zostało objętych programem zwolnień. Wielu profesjonalistów straciło zlecenia jako freelancerzy i współpracownicy.

Sofia Branco, przewodnicząca Związku Zawodowego Dziennikarzy, zwraca uwagę na szczególnie niepewną sytuację freelancerów. Twierdzi, że „w marcu większość wolnych strzelców przestała pracować, byli oni jednymi z pierwszych, którzy stracili pracę, ponieważ nie mieli żadnych powiązań z firmami medialnymi, dla których pracowali”.

W kwietniu i maju 2020 r. rząd Portugalii ustanowił fundusz wsparcia finansowego dla mediów informacyjnych o łącznej wartości 15 mln euro, z czego 11,25 mln euro przeznaczono dla mediów o zasięgu krajowym, a 3,75 mln euro dla prasy lokalnej. Fundusz ten nie był dotacją, ale raczej przewidywanym zakupem instytucjonalnej powierzchni reklamowej w celu zrekompensowania utraty przychodów z reklam w marcu i kwietniu 2020 roku.

Kontrowersje wzbudził nie tylko sam mechanizm pomocy, ale także sposób, w jaki obliczono podział pieniędzy. Według Branco, „instytucjonalna zaliczka na reklamę była dobrym środkiem, ale został on źle zakomunikowany i źle wdrożony”. Podkreśla, że brak konkretnych środków dla sektora mediów w budżecie państwa jest niepokojący.

Przy braku zainteresowania rządu ekosystemem medialnym, istniały pewne podmioty, takie jak Fundação Calouste Gulbenkian, które uruchomiły kilka linii finansowania w celu tworzenia produktów dziennikarskich i informacyjnych dotyczących tematu pandemii.

Hiszpania

Nasze badanie wpływu pandemii w Hiszpanii na media ujawnia głębokie spadki przychodów z reklam od marca do sierpnia 2020 roku: 32%  w przypadku gazet, radia – 26,2%, telewizji – 25,3% i internetu – 7,8%, według raportu TREND SCORE. W tym roku średni spadek inwestycji w komunikację ma wynieść około 21%.

Ponadto setki pracowników największych grup medialnych zostało dotkniętych tymczasowymi zwolnieniami na podstawie przepisów o tymczasowym zatrudnieniu – w Hiszpanii określanych jako Expediente de Regulación Temporal de Empleo (ERTE). Środki obejmują zawieszenie pracy na określony czas i skrócenie godzin pracy.

Dotkniętych ERTE zostało 1200 pracowników Mediapro. Grupa, która posiada prawa do rozgrywek piłkarskich i zarządza kilkoma firmami audiowizualnymi, w tym Overon, oraz firmami produkcyjnymi, takimi jak Globomedia, ma najwyższy wskaźnik liczby pracowników objętych ERTE.

„To wielki paradoks, że media doświadczają wzrostu oglądalności, a jednocześnie borykają się z kryzysem reklamowym, który zagraża tej usłudze publicznej, ale także tysiącom miejsc pracy”, mówi David Álvarez, medioznawca i profesor Uniwersytetu Complutense w Madrycie.

Álvarez zwraca uwagę, że na przykład Grupa Vocento proponuje 40% redukcję godzin pracy personelu korporacyjnego. Grupa Joly również planuje redukcje ERTE w swoich dziewięciu gazetach: Diario de Cádiz, Diario de Sevilla, Diario de Almería, Diario de Jerez, Málaga Today, Granada Today, Diario of Córdoba, Huelva Information i Southern Europe. Według Álvareza, jest to „tylko zapowiedź kryzysu, który nadciąga w tym sektorze i który jest związany z innymi kryzysami, które dotknęły media w ostatnich latach”.

Infolibre opublikował artykuł, który sugerował, że media straciły prawie dwa miliardy euro swojej wartości na giełdzie z powodu pandemii. Kapitalizacja rynkowa Prisa Group spadła o 71,6 procent, a Mediaset o połowę. Także akcje Atresmedia potaniały od marca o 22%, a Vocento o 40%.

„Zabrakło przywództwa rządu w zapewnieniu bezpośredniej pomocy dla prasy, która jest niezbędna do walki z dezinformacją i fake newsami, zwłaszcza w czasach pandemii” – mówi Victoria Pérez, przewodnicząca Platformy Obrony Wolności Informacji. Dodaje, że gazety takie jak Público walczyły o obniżenie podatku VAT na prenumeratę, zauważając, że „ten środek nie był wystarczający”.

Álvarez podkreśla: „Nie otrzymaliśmy pomocy finansowej, raczej udziałowcy przyjęli na siebie straty gospodarcze, aby uniknąć problemów. UE jest upoważniona do ochrony społeczeństw, obywateli i wolności przed zagrożeniami hybrydowymi, w szczególności przed dezinformacją i fałszywymi informacjami”, co zostało przedstawione w agendzie strategicznej na lata 2019-2024. Pérez podkreśla jednak, że media nie otrzymały żadnej pomocy od Unii Europejskiej i nie było żadnego zorganizowanego planu.

W zeszłym roku  dziennik El Diario ogłosił, że jego lokalne wydanie w regionie Kastylia-La Mancha otrzyma pomoc z Europejskiego Centrum Dziennikarstwa. Jest to niewielka kwota, 25 000 euro, ale dzięki niej gazeta będzie mogła kontynuować regionalne relacje na temat pandemii. Ponadto Europejski Fundusz Wsparcia Dziennikarstwa COVID-19 rozdziela pomoc na wsparcie dziennikarstwa lokalnego i społecznościowego w całej Europie, co jest inicjatywą o kluczowym znaczeniu dla tego sektora.

Ukraina

Pandemia Covid-19 znacząco wpłynęła na sytuację ekonomiczną ukraińskich mediów. Dotyczy to w szczególności mediów, które w przeciwieństwie do tych należących do oligarchów, starają się osiągnąć niezależność i znaleźć swój własny, stabilny model biznesowy.

W szczególności, pandemia naraziła ukraińskie media na znaczny spadek dochodów z reklam, utratę miejsc pracy, a nawet zamknięcie szeregu podmiotów medialnych, przy czym najbardziej ucierpiały media lokalne. Rząd nie udzielił pomocy finansowej, więc ukraińskie organizacje informacyjne szukają wsparcia u międzynarodowych darczyńców i próbują znaleźć nowe sposoby pozyskiwania dochodów, na przykład dzięki finansowaniu przez publiczność.

Na początku kryzysu koronawirusowego wiosną 2020 roku wiele ukraińskich mediów wstrzymało całkowicie lub częściowo swoje projekty, zerwało współpracę z freelancerami lub obcięło pensje dziennikarzom. Między innymi w obwodzie odeskim zamknięto projekt medialny Redaktsia, a internetowa telewizja Hromadske TV Czerkasy wstrzymała działalność swojej strony internetowej.

Podczas gdy ogólnokrajowe media internetowe odnotowały spadek przychodów z reklam do 50%, spadek ten w mediach lokalnych wynosił 70-90%. Lokalne media bez wątpienia najbardziej odczuwają skutki Covid-19, mając ograniczone możliwości finansowania poza reklamą.

Według Andrii Ianitskyi, kierownika Centrum Doskonalenia Dziennikarstwa Ekonomicznego w Kijowskiej Szkole Ekonomicznej, kryzys zmusił ukraińskie media do znalezienia nowych źródeł dochodów. Przed pandemią media liczyły głównie na wpływy z reklam i pieniądze od inwestorów lub oligarchów, a w wyjątkowych przypadkach na dotacje od międzynarodowych donatorów.

„W czasie kryzysu niezależne media przestawiły się na pozyskiwanie pieniędzy od czytelników. Niektóre z nich wprowadziły paywall, inne prosiły o datki, a jeszcze inne wprowadziły model członkowski” – wyjaśnia Ianitskyi.

Ponieważ międzynarodowi darczyńcy starali się zmienić przeznaczenie swoich funduszy w związku z kryzysem koronawirusowym i wspierać media jako całość, te organizacje informacyjne, które przed kryzysem COVID-19 były zależne wyłącznie od darczyńców, zostały zmuszone do poszukiwania nowych źródeł dochodów, takich jak finansowanie społecznościowe.

Zmiany i redukcje dotknęły również media zależne od oligarchów i inwestorów, którzy starali się ograniczyć wydatki.

Jednak, jak zauważa Ianitskyi, obecnie sytuacja się odwraca. „Jak widzę, dotacje wróciły. Stopniowo wracają reklamodawcy. Ale jasne jest, że stary model, który nie wykorzystywał niczego poza reklamą i pieniędzmi właścicieli, pomimo tego, że działał do 2019 roku, już nie będzie wystarczy. Teraz media szukają nowych, bardziej zdywersyfikowanych modeli biznesowych”, mówi Ianitskyi.

Tłumaczenie: Klaudia Woźniak

Koordynacja projektu:

Tina Bettels-Schwabbauer, Erich Brost Institute for International Journalism, TU Dortmund, EJO Niemcy

Uczestnicy projektu:

Johanna Mack i Roman Winkelhahn, Erich Brost Institute for International Journalism, TU Dortmund, EJO Niemcy

Leli Bibilashvili, Natia Kaladze i Salome Tsartsidze, The University of Georgia (Tbilisi), Gruzja

Halyna Budivska, Kyiv Mohyla School of Journalism, EJO Ukraina

Álex Costa Escuredo i Dimitrina J. Semova, Complutense University of Madrid, EJO Hiszpania

Philip Di Salvo, Università della Svizzera italiana, Lugano, EJO Włochy

Natricia Duncan, City, University of London, EJO wersja anglojęzyczna

Michal Kuś i Adam Szynol, University of Wrocław, EJO Polska

Ana Pinto-Martinho i Miguel Paisana, University Institute of Lisbon, EJO Portugalia

Anda Rožukalne, Riga Stradiņš University, Łotwa

Tagi, , , , ,

Send this to a friend