W ostatnim w 2013 roku wydaniu czasopisma poświęconego sprawom Europy Środkowej i Wschodniej – New Eastern Europe znalazła się specjalna sekcja dotycząca „Cyfrowej Europy Wschodniej”. Grupa autorów przygląda się w niej Internetowi oraz związanym z nim technologiom w kontekście demokratyzacji społeczeństw Europy Wschodniej.
Co ciekawe, kraje w których największa część populacji korzysta z Internetu (wskaźnik penetracji Internetu), jak Rosja, Azerbejdżan, Kazachstan oraz Białoruś są również najbardziej autorytarne. Jednocześnie kraje z o wiele mniejszą liczbą użytkowników Sieci, jak Gruzja, Mołdawia i Ukraina, osiągają lepsze wyniki w zakresie wolności demokratycznych.
Sekcja Cyfrowej Europy Wschodniej stara się wyjaśnić, czy nowe technologie medialne przyspieszą i pogłębią procesy demokratyzacji w krajach bloku postsowieckiego, czy może zostaną wykorzystane do zwiększenia inwigilacji, cenzury i propagandy.
Artykuł „Nowe media i demokracja w krajach postsowieckich” Natalyi Ryabinskiej przedstawia wpływ Internetu na politykę i społeczeństwo w poszczególnych krajach w określonym przedziale czasowym.
Pomimo relatywnie wysokiego poziomu penetracji Internetu, zbliżonego do takich krajów jak Francja czy Hiszpania, w byłych republikach radzieckich nadal występują wyraźne nierówności w dostępie do niego. Ludzie z małych miejscowości w znacznie mniejszym stopniu są obecni w Sieci niż ci mieszkający w wielkich miastach. Ponadto, w niektórych miejscach, na przykład w Azerbejdżanie, prędkość połączenia jest nadal bardzo niska. W Uzbekistanie z kolei bardzo wysoka cena dostępu do Internetu wyłącza z jego użytkowania dużą część populacji.
W wielu krajach postsowieckich spoza okręgu Morza Bałtyckiego media masowe, choć w różnym stopniu, wciąż są jednak przedmiotem kontroli państwa. W takich warunkach Internet jest ważnym zasobem dla niezależnych mediów tradycyjnych, jak również dla obywatelskich inicjatyw mających miejsce w blogosferze czy mediach społecznościowych. Pomimo to liczba odbiorców online jest ciągle znacznie mniejsza niż publiczności mediów tradycyjnych.
Media internetowe mogą mieć istotne znaczenie w momentach krytycznych w polityce, takich jak wybory czy rozprzestrzenianie się publicznych protestów, ale ich wpływ bywa ograniczony. Przykładowo w Rosji media tradycyjne ciągle zawodzą w rzetelnym przekazywaniu informacji o naruszeniach procedur wyborczych czy antyrządowych demonstracjach. Media internetowe są w takich sytuacjach często jedynym źródłem informacji. Jednak jak wynika z ankiet, media online są nadal mniej popularne i cieszą się mniejszym zaufaniem ogółu społeczeństwa. W dodatku badania pokazują, że ludzie wykorzystujący źródła internetowe wciąż oglądają i ufają kanałom telewizyjnym kontrolowanym przez państwo.
Ryabinska twierdzi, że bycie częścią dysydenckiego środowiska informacyjnego nie zawsze przekłada się na rzeczywiste działania oraz zmiany polityczne. Autorka nawiązuje do terminu „slaktywizm” ukutego przez badacza i informatyka, Evgena Morozova. Młodzi i wykształceni będą zamieszczali posty, klikali przycisk „Lubię to” i pisali tweety związane z polityczną opozycją, ale powstrzymają się od uczestnictwa w rzeczywistym proteście. Jednym z powodów tej bierności jest niewielkie odniesienie ruchów oraz partii opozycyjnych do działalności rosyjskich internautów. Drugi powód to ryzyko związane z uczestnictwem w ulicznych protestach.
Teoria związana z możliwościami, jakie daje Internet, jest wypełniona retoryką wolności komunikowania się oraz ekspresji, ale w rzeczywistości w postsowieckich krajach mamy do czynienia z kilkoma politycznymi ograniczeniami. W swoim artykule autorka przytacza raport przygotowany przez Freedom House z 2012 roku, w którym jedynie Gruzja i Ukraina zostały sklasyfikowane jako państwa z całkowicie „wolnym Internetem”, podczas gdy w Kirgistanie, Kazachstanie, Rosji i Azerbejdżanie uznano Internet za częściowo wolny. Na Białorusi i w Uzbekistanie zgodnie z raportem nie ma żadnej wolności w zakresie korzystania z sieci. Rządy wykorzystują liczne narzędzia w celu tłumienia swobody użytkowania Internetu: prawne ograniczenia wolności, czarne listy, blokowanie zawartości lub jej usuwanie, kontrola własności, przemoc wobec internetowych aktywistów, a nawet kierowane przez rząd cybernetyczne ataki na media opozycyjne.
Internetowa aktywność władz nie ogranicza się tylko do przeciwdziałania. Władze są zaangażowane w sieciową inwigilację swoich obywateli oraz szerzenie propagandy. W Rosji od 2007 roku rządowe instytucje mogą śledzić przepływ danych bez konieczności zdobywania nakazu sądowego. Prorządowe organizacje przejawiają silną obecność w Internecie. Wynajmowani są również blogerzy, którzy za wynagrodzeniem piszą pochlebne dla rządu komentarze i dyskredytują opozycję.
Autorka dochodzi do wniosku, że sam Internet i technologia z nim związana nie wystarczą, żeby doprowadzić do demokratycznej zmiany w krajach postsowieckich. W krajach tych ciągle słabe jest społeczeństwo obywatelskie, a to powoduje próżnię, w której działalność internetowa nie może się rozwijać. Zdeterminowanie rządów dążących do wzmocnienia publicznego zaangażowania oraz ekspresji politycznej pozostaje kluczowym czynnikiem demokratyzacji.
Zdjęcie: Zrzut ekranowy – magazyn New Eastern Europe
Inne artykuły opublikowane w tej specjalnej sekcji:
„Toys for the Super-Rich”, Mykola Kniazhytsky
„Tales from the (Ru)Net”, Sergey Utkin
„The End of Journalists”, Eryk Mistewicz
„Ukraine’s Parallel Realities”, Igor Lyubashenko
Tagidemokracja, Europa Wschodnia, Internet, media cyfrowe, państwa postsowieckie