Central European Journal of Communication, nr 2/2009
Analiza
Początkowo zakładano, że obcy kapitał, know-how i doświadczenie będą miały wyłącznie pozytywny wpływ na rozwój polskiego dziennikarstwa po 1989 roku. Wierzono, że to właśnie zagraniczne inwestycje zmienią oblicze środkowo-europejskich mediów m.in. pod względem zawartości dziennikarskich materiałów, jakości i profesjonalizmu dziennikarskiego, jak również kształcenia przyszłych dziennikarzy. Niestety, założenia te bardzo szybko okazały się błędne. Pięć lat po przystąpieniu Polski, Węgier i Czech do Unii Europejskiej cechami charakterystycznymi mediów komercyjnych (a także publicznych) są dziś: ogromna liczba tanich, pozbawionych fabuły, smaku i sensu produkcji, talk- i reality-shows, informacje przesycone sensacją i skandalem, a także propagowanie kiczu i całkowita komercjalizacja/tabloidyzacja mediów.
Celem mediów, w szczególności prywatnych, jest osiągnięcie jak największego zysku i największej liczby widzów lub czytelników. W przypadku mediów elektronicznych zagraniczni inwestorzy importują więc seriale, opery mydlane i talk-shows. W prasie natomiast mamy do czynienia z homogenizacją (europeizacją/internacjonalizacją), która powoduje, że w badanych krajach tworzy się kalki (carbon copies) istniejących na Zachodzie publikacji – na przykład tabloidy: Fakt, Blikk czy Blask.
Wszystko to ostatecznie wpływa na etykę i jakość oraz poziom uprawianego w Europie Środkowej dziennikarstwa.Właściciele i inwestorzy dążą do pomnażania kapitału kosztem jakości nadawanych programów. Co więcej, nie zwraca się uwagi na utrzymanie standardów dziennikarskich, które tak pieczołowicie są pielęgnowane w kraju pochodzenia inwestora.
Niniejszy artykuł, który jest oparty na rozdziale rozprawy doktorskiej, będzie próbą analizy wpływu kapitału zagranicznego na jakość mediów i styl prezentowanego w nich dziennikarstwa. Zamiarem autorki artykułu jest pokazanie, jak ambiwalentny jest wpływ obcego kapitału na rolę mediów w postkomunistycznej Europie – wiarygodne psy, stróżujące demokracji, czy twórcy „mass-medialnego ogłupienia” („dumbing-down”)?