Kultura zawodowa polskich dziennikarzy – integracja czy dezintegracja?
Okres kampanii wyborczej w sposób szczególny uwydatnia niuanse, zachodzące w obrębie dziennikarstwa. Implikuje on konfrontację pomiędzy stylem pracy dziennikarzy, utożsamianym przede wszystkim z funkcją kontrolną mediów w demokracji, a kreowaną przez polityków rzeczywistością. Ten rodzaj starcia, uwidaczniającego się przede wszystkim na forum debaty publicznej, stał się domeną głównie publicystów telewizyjnych, których Walery Pisarek określa zbiorowo jako „szczyt profesjonalnej hierarchii dziennikarstwa”. W tym roku autor niniejszego tekstu przeprowadził analizę zawartości (tak ilościową, jak i jakościową) dwóch telewizyjnych programów publicystycznych, poddając badaniu odcinki emitowane w okresie polskiej kampanii prezydenckiej w 2010 r. Audycje te nie zostały dobrane przypadkowo; „Tomasz Lis na żywo” i „Warto rozmawiać” przyciągały średnią widownię rzędu: 2,6 mln audytorium programu Tomasza Lisa (w 2010 r.) i 1,3 mln w odniesieniu do programu Jana Pospieszalskiego (w 2009 r.), co umiejscawiało je wśród najbardziej popularnych audycji tego typu w Polsce. Autorzy „Tomasz Lis na żywo” i „Warto rozmawiać” są dziennikarzami rozpoznawalnymi przez większość obywateli (Wiesław Godzic określa T. Lisa mianem „celebryty przymuszonego”, zauważając zainteresowanie tabloidów jego życiem osobistym). Obaj pracują lub raczej współpracują także z prasą i z radiem, udzielając się tylko w mediach z wyrazistą linią programową. Biorąc pod uwagę tę perspektywę, można ich określić postaciami reprezentatywnymi dla konkretnych odłamów rodzimego dziennikarstwa. Poprzez analizę zawartości jej autor chciał potwierdzić lub sfalsyfikować hipotezę o istnieniu względnie zintegrowanej kultury dziennikarskiej w Polsce. Hipoteza poboczna oparta została na wyszczególnieniu kilku podkultur, różniących się miedzy sobą nie tylko poglądami na sprawy społeczne i polityczne, ale także standardami pracy i etyki dziennikarskiej.
Jednostką analizy w pracy badacza stało się pojedyncze wydanie jednego z analizowanych programów, emitowane w okresie kampanii prezydenckiej 2010 r. Dało to razem 16 pozycji (7 – „Tomasz Lis na żywo” i 9 – „Warto rozmawiać”). Za jednostkę rejestracji autor analizy przyjął wszystkie wypowiedzi prowadzących program, które w sposób pośredni bądź bezpośredni odnosiły się do kampanii wyborczej (108 pozycji; 30 w audycji J. Pospieszalskiego i 78 u T. Lisa), przy czym często ich dopełnieniem stawała się sekwencja rozmowy gości w studiu. Badacz stworzył także klucz kategoryzacyjny; w kontekście analizy kultury dziennikarskiej najistotniejszą stała się część poświęcona profesjonalizmowi dziennikarskiemu. W tym segmencie pytania dotyczyły dominującej cechy wypowiedzi dziennikarza (sugestia, emocjonalność, sądy wartościujące, mieszanie cech stylu potocznego i słownictwa politycznego, inne), używanej przez prowadzącego argumentacji (jednostronna, dwustronna, jej brak), zachowania zasady obiektywizmu, rzeczowości, budowania wypowiedzi w sposób emocjonalny i odwoływania się do teorii spiskowych. Nawet jeśli rozmowa w studiu przybierała postać sekwencji kilku wypowiedzi prowadzącego i jego gości, za najważniejsze badacz uznał w niej sformułowanie, którym dziennikarz inicjował dyskusję.
Przy analizie dominującej cechy wypowiedzi dziennikarza w obu programach przeważała sugestia (46,2 % u T. Lisa, 36,7 % u J. Pospieszalskiego). Pozostałe przypadki zabierania głosu przez prowadzącego w „Tomasz Lis na żywo” wiązały się ze stylem zaklasyfikowanym przez autora badania jako „inny” – aż 50 % sformułowań. W tej kategorii zawierały się jednak gry słowne, alegorie, aluzje, kąśliwe uwagi, które pozwalały dziennikarzowi na skuteczne przywoływanie niekomfortowych dla polityka sytuacji czy postaw. U J. Pospieszalskiego pozostałe wypowiedzi nacechowane były sądami wartościującymi (23,3 %) i emocjonalnością (16,7 %). Obaj prowadzący posiłkowali się także mieszaniem cech stylu potocznego i słownictwa politycznego (6,7 % – J. Pospieszalski, 3,8 % – T. Lis), które pozwalało dziennikarzom na rozluźnienie atmosfery i rozładowanie napięcia między obecnymi w studiu politykami. Odnotowany przez autora analizy i teoretycznie bardziej różnorodny sposób formułowania wypowiedzi przez J. Pospieszalskiego, posłużył jednak dziennikarzowi do wydawania sądów i budowania twierdzeń w sposób emocjonalny, co dalekie jest od klasycznych wizji wysokich standardów etyki dziennikarskiej.
Przy analizie zasady zrównoważenia, odnoszącej się do używanej przez prowadzących argumentacji, badacz odnotował, że 43,3 % wypowiedzi J. Pospieszalskiego zabarwionych było jednostronną retoryką; jedynie 6,7 % dwustronną. T. Lis do dwóch stron politycznego sporu odnosił się w 52,6 % przypadków, w 21,8 % akcentował zwłaszcza jedną opcję polityczną. Również przy zasadzie obiektywizmu widać wyraźną przewagę merytoryczną wypowiedzi formułowanych przez T. Lisa. 80,8 % przypadków zabierania przez niego głosu zawierało w sobie treść obiektywną; u J. Pospieszalskiego jedynie 33,3 %. 53,3 % wypowiedzi gospodarza „Warto rozmawiać” było nierzeczowych, u T. Lisa tylko 1,3 %. We wszystkich trzech powyższych zasadach T. Lis wypada zdecydowanie lepiej z perspektywy wysokiego poziomu kultury dziennikarskiej niż J. Pospieszalski. Należy jednak pamiętać, że często na poziom pracy mogą mieć wpływ czynniki zewnętrzne (np. w Polsce usprawiedliwieniem w analizowanym okresie teoretycznie mogłyby być katastrofa smoleńska i powódź).
Ostatnimi rozpatrywanymi w kontekście profesjonalizmu dziennikarskiego kryteriami były budowanie emocjonalnych wypowiedzi (opartych na patosie, tragizmie, czy otwartym poparciu jednej opcji) oraz odwołania do teorii spiskowych. W audycji „Tomasz Lis na żywo” ani razu prowadzący nie posłużył się tego typu wypowiedziami. 30% przypadków zabierania głosu przez gospodarza „Warto rozmawiać” sformułowane zostało w sposób emocjonalny, 20% odnosiło się do teorii spiskowych. Takie zabiegi są niezrozumiałe w kontekście próby tworzenia wysokich standardów własnej pracy dziennikarskiej, jak i budowania cechującej się zaawansowanym poziomem jakościowym kultury dziennikarskiej w ogóle.
Warto dodać, że obaj prowadzący posiadają poparcie w dwóch różnych kręgach środowiska dziennikarskiego – T. Lis u dziennikarzy „postępowych”, liberalnych światopoglądowo; J. Pospieszalski u kolegów przywiązanych do tradycji czy historii. Abstrahując od słuszności dziennikarskiej „drogi”, należy zaakcentować fakt wielości tych „dróg” w szerokiej perspektywie. To zjawisko pozytywne dla pluralizmu medialnego. Jak pokazują jednak przedstawione przez autora niniejszego tekstu wyniki, może ono powodować diametralnie różny odbiór rzeczywistości oraz sposób jej opisu i wyjaśniania licznemu przecież audytorium. Dziennikarze nie mogą być odpowiedzialni tylko za konkretną grupę społeczną – ich rolą jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom całego społeczeństwa. Ten dysonans powinien nieustannie podnosić poziom etyki pracy dziennikarskiej, zamiast prowadzić do rozwarstwienia i konfrontowania standardów przez różne grupy dziennikarzy. Dlatego istnienie kilku podkultur dziennikarskich w Polsce jest zjawiskiem (póki co) z całą gamą zalet i wad. Wykrystalizowanie się w najbliższej przyszłości pełnego obrazu kultury dziennikarskiej w Polsce będzie uzależnione zarówno od czynników zewnętrznych (takich jak choćby cyfryzacja mediów), jak i redefinicji ról i zadań dziennikarza w dynamicznej rzeczywistości medialnej.
Wykorzystane źródła:
W. Pisarek, H. Zgółkowa (red.) (1995), Kultura języka dziś, Poznań: Kurpisz.
W. Godzic (2007), Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów, Warszawa: Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne.
TagiJan Pospieszalski, kultura dziennikarska, profesjonalizm dziennikarski, publicystyka telewizyjna, środowiska dziennikarskie, Tomasz Lis, Walery Pisarek, Wiesław Godzic, „Tomasz Lis na żywo”, „Warto rozmawiać”