Die Furche, 6 luty 2009
David Montgomery złożył broń.
“Szarańczowy inwestor” musiał ostatnio sprzedać część swojego imperium prasowego łącznie ze sztandarową publikacją Berliner Zeitung. Tymczasem Chicago Tribune i Los Angeles Times złożyły wniosek o ochronę przed upadłością dzięki wcale nie małej zasłudze hazardzisty Sama Zella. Najprawdopodobniej obydwie amerykańskie gazety będą miały w najbliższej przyszłości nowego właściciela.
Fundusze zabezpieczające Times poniosły poważne straty. Meksykański multimilioner, Carlos Lim, zgodził się ratować finansowo zadłużone New York Times Company, podczas gdy w Anglii oligarcha i były agent KGB, Alexander Lebedev, kupił Evening Standard.
Wyobraźcie sobie taką sytuacje w Austrii czy Szwajcarii! Standard czy Kronenzeitung przejęte przez agenta tajnych służb z Ukrainy i Neue Zürcher Zeitung kupione przez bułgarskiego milionera? Czy nie wywołałoby to głosów oburzenia?
Wyobraźcie sobie taką sytuacje w Austrii czy Szwajcarii! Standard czy Kronenzeitung przejęte przez agenta tajnych służb z Ukrainy i Neue Zürcher Zeitung kupione przez bułgarskiego milionera? Czy nie wywołałoby to głosów oburzenia?
Częste zmiany właściciela mogą oczywiście wyrządzić krzywdę tak wrażliwemu produktowi, jakim jest gazeta. Badacz komunikowania z Zurychu, Otfried Jarren, tęskni za powrotem “kapitału zaangażowanego w kulturę” – zwrot ten odnosi się do właścicieli prowadzących rodzinne interesy, którzy doceniają kulturalne aktywa (takie jak gazety) i inwestują długoterminowo. Tacy inwestorzy wydają się idealni, jednakże i tu jest haczyk – a nawet trzy.
Po pierwsze nawet rozważni inwestorzy wymagają biznesplanu, ale silna konkurencja i powszechne preferowanie dóbr, które są dostępne za darmo lub w Internecie, niszczą model medialnego biznesu. W dodatku rodzinni właściciele niekoniecznie są lepszymi przedsiębiorcami. Dane pokazują, że drugie lub trzecie pokolenie dynamicznych i odnoszących sukcesy przedsiębiorców często jest mniej skuteczne. Wreszcie „kapitał zaangażowany w kulturę” sprawia wrażenie pseudo-naukowej parafrazy patriarchalnego biznesu. Czy naprawdę chcielibyśmy powrotu takich jak Axel Springer czy Hans Dichand ? Pomimo kryzysu, będąc demokratami, nie marzymy o monarchii.
Z drugiej strony berlińska lewicowa gazeta, taz , ciągle zbiera pieniądze od wiernych czytelników. Być może zagrożone tytuły, zanim poddadzą się inwestorom takim jak Slim czy Lebedev, powinny spróbować skorzystać z „akcji czytelników”. Udziałowcy nie byliby jednak wynagradzani gotówką, lecz raczej satysfakcją, jaka płynie z wolnej prasy, czy to drukowanej czy tej online.