„W dzisiejszych mediach, podobnie jak pięćdziesiąt czy sto lat temu, cudzoziemcy, imigranci, uchodźcy oraz mniejszości albo nie są obecni wcale, albo są przedstawiani jako problem. Jako Inni, a nie jako część Nas” – pisze w artykule „New(s) racism: a discourse analytical approach” Teun van Dijk, holenderski badacz dyskursu. Jakie ma to konsekwencje i dlaczego warto temu przeciwdziałać?
Od co najmniej trzech, czterech miesięcy z głównych stron europejskich gazet, portali oraz anten stacji informacyjnych nie schodzi temat Ukrainy. Przez kilka tygodni najwięcej uwagi media poświęcały sytuacji na Krymie. Co ciekawe, z ich doniesień wynikało zwykle, że sprawa rozgrywa się między Ukraińcami a mniejszością rosyjską. Ale to bardzo niepełny obraz. Ofiarami konfliktu są także Tatarzy krymscy, rdzenna ludność półwyspu, której perspektywa, jako mniejszości, była i jest w dyskursie medialnym pomijana.
– To, co dzieje się na Ukrainie – wejście wojsk rosyjskich oraz deklaracja niepodległości półwyspu stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa mniejszości zamieszkujących półwysep, głównie Tatarów krymskich – tłumaczy Neil Clarke, dyrektor Minority Rights Group Europe, fundacji zajmującej się ochroną mniejszości oraz ludności rdzennych. – Nieobecność tego tematu w mediach pogłębia to zagrożenie – alarmuje.
W ostatnich tygodniach na drzwiach domów wielu tatarskich rodzin pojawiły się znaki X wymalowane przez wandali. To przywołało traumatyczne wspomnienia z 1944 roku, kiedy na rozkaz Stalina w ten sposób oznaczano domy, których mieszkańcy mieli zostać deportowani w głąb Związku Radzieckiego. W latach 1944–1959 z Krymu deportowano wszystkich Tatarów – ich udział w ludności półwyspu spadł z 34 procent na początku XX wieku do zera w roku 1959. Dopiero po upadku Związku Radzieckiego Tatarzy zaczęli wracać na półwysep, dziś jest ich tam blisko 300 tysięcy i stanowią około 12 procent populacji. Obecnie znowu czują się zagrożeni.
-– W ostatnich tygodniach ożyły antytatarskie nastroje, które są dodatkowo podsycane przez media – tłumaczy Nadir Bekirov, prezes fundacji zajmującej się ochroną ludności rdzennej Krymu. – Władze tłumaczą nam, żeby się nie bać, ale jak tu się nie bać, gdy sprawy przybierają taki obrót?
New(s) rasizm. Tak media przyczyniają się do konfliktów
Przypadek Tatarów to tylko jeden z wielu przykładów udowadniających istnienie czegoś, co Teun van Dijk, holenderski badacz dyskursu, określił mianem „new(s)rasizm”, czyli rasizmu mediów.
„W dzisiejszych mediach, podobnie jak 50 czy sto lat temu, cudzoziemcy, imigranci, uchodźcy oraz mniejszości albo nie są obecni wcale, albo są przedstawiani jako problem. Jako Inni, a nie jako część Nas” – pisze w artykule „New(s) racism: a discourse analytical approach”, opublikowanym w pracy zbiorowej „Ethnic Minorities and the Media” pod redakcją Simona Cottle’a.
„Inni są stereotypizowani, marginalizowani oraz wyłączani z publicznego dyskursu poprzez tendencyjny dobór tematów (głównie przestępczość, przemoc, narkotyki i inne patologie), specyficzną konstrukcję nagłówków, dobór zdjęć, użycie negatywnie nacechowanych słów, dobór metafor. Imigranci i mniejszości są systematycznie przedstawiani nie tylko jako inni, ale też jako dewianci, którzy stanowią zagrożenie. Podczas gdy Ich patologie są podkreślane i opisywane, Nasze są pomniejszane, ukrywane albo nawet się im zaprzecza” – pisze Teun van Dijk.
Według niego newsowy rasizm przejawia się w strukturze przekazu i presupozycjach językowych. Ma to niezwykle istotny, negatywny wpływ na sytuację społeczną grupy, która jest jego obiektem.
Romowie, czyli medialni „chłopcy do bicia”
W Polsce takie zjawisko jest chyba najbardziej widoczne w przekazach dotyczących mniejszości romskiej. Jak wynika z badań Michała Buchnowskiego i Bartosza Wiśniewskiego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, opublikowanych w październiku 2013 roku, jest ona bardzo niedoreprezentowana w mediach, a jeśli już się pojawia to przeważnie w tekstach nacechowanych negatywnie.
Nie ma w Polsce romskich dziennikarzy, którzy pracowaliby w ogólnopolskich mediach, ani liczących się mediów romskich, a liczba artykułów dotyczących Romów i ich spraw w dwóch wiodących polskich dziennikach – Gazecie Wyborczej oraz Rzeczpospolitej, jest relatywnie niewielka (w latach 2005–2012 w Rzeczpospolitej ukazały się zaledwie 93 teksty dotyczące Romów, a w Gazecie Wyborczej 226). Co gorsza, większość z nich była nacechowana negatywnie i umacniała stereotypy.
Jak wynika z powyższych badań, podobnie wygląda dyskurs dotyczący Romów w mediach na Słowacji. Choć w dwóch największych słowackich dziennikach – Pravdzie i SME – tekstów o Romach w badanym okresie ukazało się znacznie więcej niż Polsce – w sumie 1213 (co jest spowodowane zapewne tym, że społeczność romska na Słowacji jest liczniejsza – od 500 do 600 tysięcy osób, a w Polsce szacunki mówią o 20-40 tysiącach osób), to podobnie jak w przypadku Polski o Romach pisało się tylko w kontekście problemów społecznych, z którymi się zmagają, takich jak: niski poziom wykształcenia, brak mieszkań, bezrobocie, problemy zdrowotne.
Ponadto Romowie postrzegani są tylko przez pryzmat swego pochodzenia, co sprawia, że ich obraz w mediach staje się bardzo homogeniczny. Naturalnie występujące różnice w statusie społecznym, sposobie życia różnych osób są znoszone i wszyscy Romowie odbierani są w ten sam sposób. Brak wewnętrznego rozróżnienia w grupie oraz nieobecność przedstawicieli mniejszości w tekstach niedotyczących ich bezpośrednio sprawia, że są oni postrzegani jako Inni.
„Ciekawe zjawisko można zaobserwować, kiedy spojrzy się na dyskurs jako całość. Z jednej strony widać orientalizację Romów (podkreślanie ich obcości czy inności) oraz mówienie o Romach w ogóle, zwłaszcza w tekstach, które dotyczą przestępstw popełnianych przez osoby pochodzenia romskiego. Z drugiej, gdy teksty dotyczą agresji i przemocy wobec Romów, mówi się o nich jako o pojedynczych aktach dotyczących poszczególnych osób. To zostawia nas z wrażeniem, że akty dyskryminacji są nieliczne i nie mają ze sobą nic wspólnego. W efekcie widzimy Romów jako homogeniczną grupę Innych, tylko wtedy, gdy można ich za coś obwinić.”
Zarówno Teun van Dijk, jak i badacze z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu wskazują na negatywne konsekwencje medialnych tendencji. Taki sposób opisywania mniejszości prowadzi do ich dalszej marginalizacji oraz izolacji w społeczeństwie, co często przyczynia się do pogłębiania ich problemów, o których media tak chętnie piszą. Nieuwzględnianie ich głosu w dyskursie medialnym może tworzyć także przestrzeń do nadużyć, których względem mniejszości mogą się dopuszczać przedstawiciele większości. To błędne koło powinno zostać przerwane.
Uświadomić dziennikarzy
Częściowym rozwiązaniem powyższych problemów może być uświadamianie oraz szkolenie dziennikarzy w zakresie czegoś, co po angielsku ma już swoją nazwę: minority sensitive reporting – co można tłumaczyć jako „wrażliwe relacjonowanie spraw mniejszości”. Z takim postulatem występują nie tylko fundacje i instytuty zajmujące się wspieraniem mniejszości etnicznych na świecie, takie jak na przykład Minority Rights Group, ale i UNESCO ze swoim projektem The News Manual czy instytuty zajmujące się badaniem mediów, takie jak na przykład Media Diversity Institute.
Brytyjska fundacja Minority Rights Group organizuje nawet bezpłatne szkolenia dla dziennikarzy – kurs „Minority realities in the news”. Projekt jest finansowany przez Komisję Europejską i obejmuje pięciotygodniowy kurs internetowy oraz – dla wybranych uczestników – wyjazd studyjny do krajów Afryki lub Azji. Przeznaczony jest dla dziennikarzy oraz studentów dziennikarstwa z Polski, Bułgarii, Czech, Grecji, Litwy, Łotwy, Słowacji oraz Węgier. Rozpoczął się w listopadzie 2013 roku i będzie miał pięć edycji. Kolejna rozpocznie się we wrześniu 2014 roku.
– W wielu regionach świata ciągle obserwujemy tarcia na tle religijnym i narodowościowym, powodowane między innymi odrodzeniem narodowych nacjonalizmów. Bardzo wysoki poziom migracji powoduje napięcia w bogatych krajach Północy. Na Bliskim Wschodzie i w Północnej Afryce ogromne zmiany dają nadzieję na demokratyzację, ale i pozostawiają licznie żyjące tam grupy mniejszości w strachu. Mniejszości etniczne, narodowe, płciowe czy seksualne często bywają niedostrzeżonymi ofiarami tych konfliktów. Co więcej, wiele z tych wydarzeń ma mniejszościowe tło, które trzeba zrozumieć, aby móc rzetelnie informować o tym, co się dzieje – tłumaczy nam Emma Eastwood, oficer prasowy Minority Rights Group, która zajmuje się organizacją szkoleń oraz opiekuje się grupami podczas wyjazdów do Afryki i Azji.
Oto dlaczego, zdaniem Minority Rights Group, warto uwzględniać w pracy dziennikarskiej konteksty i tematykę mniejszości:
1. Jak już zostało wspomniane: mniejszości często są zaangażowane w „ukryte” konflikty. Donosząc o konfliktach lub wojnach, trzeba umieć zrozumieć przyczyny, które często tkwią bardzo głęboko.
2. Publiczność mediów bardzo często nie jest zaznajomiona z tematami dotyczącymi mniejszości, jako że pojawiają się one w nich bardzo rzadko. Opowiadanie „nieopowiedzianych historii” sprawia, że teksty są ciekawsze.
3. Mniejszości oraz ludności rdzenne to niedoreprezentowane części społeczeństw. Realizowanie materiałów na ich temat sprawia, że media stają się bardziej rzetelne i wiarygodne.
4. Odzwierciedlając społeczną różnorodność w mediach, można dotrzeć do znacznie szerszej grupy odbiorców, co ma sens z ekonomicznego punktu widzenia.
5. Rządy krajowe i Unia Europejska wydają rocznie miliardy euro na programy rozwojowe w biedniejszych częściach świata. Świadomość problemów mniejszości daje narzędzia do lepszej oceny tych wydatków.
6. Zajmując się tematami mniejszości, można przyczynić się do ważnych zmian społecznych – przede wszystkim pomóc uzyskać głos tym, którzy go nie mają, co w rezultacie może prowadzić do zwalczania stereotypów, lepszej komunikacji w społeczeństwie oraz głębszego zrozumienia.
*****************
Rozwój takiego dziennikarstwa ma znaczenie także w samej Europie. Społeczeństwo europejskie nie jest homogeniczne. W granicach kontynentu żyje około dwustu grup mniejszościowych. Reprezentują one około stu grup etnicznych. Najbardziej rozproszeni po kontynencie są Romowie, ale liczne są także grupy Żydów, Rosjan, Serbów, Bośniaków, Kurdów, Albańczyków i Ormian. Mamy też zupełnie zapomniane grupy ludności rdzennych, którym w większościowym społeczeństwie trudno utrzymać kulturową odrębność (Saamowie na północy, Łemkowie na południu czy tzw. Irish Travellers).
Jak reprezentatywne względem rzeczywistości są media, które nie wspominają o nich wcale?
Źródła:
Strona internetowego kursu dla dziennikarzy „Minority realities in the news” (Minority Rights Group)
Informacja prasowa Minority Rights Group o zagrożeniu Tatarów krymskich
Zdjęcie: Naske Sándor/Minority Rights Group
TagiBartosz Wiśniewski, dyskurs medialny, Emma Eastwood, Michał Buchnowski, Minority Rights Group, Nadir Bekirov, Neil Clarke, przedstawianie mniejszości w mediach, Teun van Dijk