Trolle internetowe: walka z nudą, chęć odwetu

10 października 2014 • Nowe Media / Web 2.0 • by

Media informacyjne nie chcą już tylko pisać dla czytelników – wolą komunikować się ze swoimi użytkownikami. Jednak po tym, jak otworzyły przed nimi swoją cyfrową furtkę, szybko zrozumiały, że użytkownikom często zdarza się zostawiać dobre maniery za jej progiem. Obrażają, atakują słownie, nękają. Nagminne są kpiny i złośliwości. Nierzadko przez tę furtkę wkradają się również seksizm i ksenofobia. Czy da się zaradzić jakoś brakowi szacunku, powszechnie występującemu w internetowych komentarzach? Medioznawcy dopiero zaczynają głębiej analizować ten problem, ale pierwsze wyniki badań rzucają już na niego trochę światła.

Trudno dokładnie oszacować rozmiar zjawiska. Poszczególne media mają inne wytyczne, a społeczności ich użytkowników są w gruncie rzeczy nieporównywalne. Studia przypadków przeprowadzone w USA i Kanadzie wykazały, że komentarze – w jakimś stopniu aroganckie – stanowią od 20 do 50% wszystkich zamieszczanych na stronach gazet.

Oczywiście, definicja ma tutaj znaczenie – nie każdy nieuprzejmy komentarz można od razu nazwać aroganckim. Poszukując najmniejszego wspólnego mianownika, Kevin Coe wraz z kolegami z Uniwersytetów w Utah i Arizonie, zdefiniowali arogancję jako „cechy dyskusji wyrażające się w niepotrzebnie lekceważącym tonie wobec forum, uczestników dyskusji lub jej tematów”.

Wyniki badań pokazują również, że nie wszyscy prowokatorzy ulepieni są z tej samej gliny. Nie każdy internetowy awanturnik jest od razu hejterem. Ci drudzy są w mniejszości. Erin Buckels z Uniwersytetu Manitoby, wraz z kolegami z Kanady, analizowała profile osobowości trolli internetowych. Stwierdziła, że 5,6% użytkowników czerpie radość z cierpienia innych. Buckels i inni opisują trolle internetowe jako „typowych powszednich sadystów”, którzy „chcą się tylko zabawić…, a Internet to ich plac zabaw”.

Wyniki, dotyczące motywów kierujących trollami, uzyskały również Pnina Shachaf i Noriko Hara z Uniwersytetu Indiana. Zbadały one zachowanie trolli na Wikipedii i odkryły, że do działania popychają je głównie nuda, chęć odwetu lub zwrócenia na siebie uwagi oraz przyjemność czerpana z niszczenia.

Nie każdy internetowy awanturnik jest „patologicznym recydywistą”. Coe wraz z kolegami przeanalizowali fora dyskusyjne Arizona Daily Star i stwierdzili, że użytkownicy korzystający z nich sporadycznie są bardziej aroganccy w swoich komentarzach niż ich stali bywalcy. Badacze chcieli również wiedzieć, czy jakieś czynniki w sposób szczególnie silny prowokują do aroganckich komentarzy. Wyniki okazały się jednoznaczne: najwięcej takich komentarzy wywołują kontrowersyjne tematy (polityka, sport) i konkretni publicyści (często komentatorzy gazety). Jeśli pojawiają się do tego osoby dzielące opinię publiczną (np. Barack Obama), atmosfera staje się jeszcze gorętsza.

Jak widać, w przypadku arogancji kontekst ma znaczenie. Oczywiście – polemika to nic złego. Wręcz przeciwnie, gorące dyskusje są niezbędne dla demokracji. Kiedy jednak ich ton staje się zanadto zaczepny i stronniczy, skutki mogą okazać się drastyczne dla debaty publicznej. Wyniki badań w tym obszarze można podsumować w następujący sposób: aroganckie dyskusje podkopują zaufanie do władz rządowych oraz autorytetów społecznych i wywołują apatię u części użytkowników. Pewne fakty świadczą jednak również o tym, że odbiorcy chętniej uczestniczą w dyskusjach na tych forach, na których debata jest bardziej kontrowersyjna. Do komentowania silniej zachęca konflikt niż zgoda.

Jeszcze bardziej niepokoją wyniki badań przeprowadzonych przez Ashley Anderson oraz jej kolegów – naukowców z Uniwersytetu George’a Masona oraz Uniwersytetu Wisconsin. Analizowali oni czy, i w jakim stopniu, aroganckie komentarze związane z artykułem wpływają na sposób jego odbioru. Podzielili badanych na dwie grupy i każdą z nich poprosili o przeczytanie tekstu. Był on napisany w sposób neutralny, a argumenty za i przeciw kontrowersyjnemu tematowi (nanotechnologia) przedstawiono w sposób wyważony. Pierwsza grupa czytała artykuł, któremu towarzyszyły w dużej mierze aroganckie komentarze. W przypadku drugiej grupy, ton komentarzy był uprzejmy.

Przeprowadzona następnie ankieta wykazała, że użytkownicy reagowali na informacje bardziej krytycznie, jeśli współwystępowały z aroganckimi komentarzami. Badacze przyjrzeli się również strategiom mediów, mającym na celu utrzymanie uprzejmego tonu wymiany opinii. Badacze z Uniwersytetu w Teksasie stwierdzili, że pomaga moderowanie dyskusji na forach przez dziennikarzy. Zauważyli również, że użytkownicy biorą w nich aktywniejszy udział, jeśli dziennikarze zadają konkretne pytania i odpowiadają bezpośrednio na opinie użytkowników.

Anonimowość na forach dyskusyjnych budzi kontrowersje. Wstępne badania pokazują, że anonimowi użytkownicy częściej przejawiają aroganckie zachowania niż ci, którzy musieli zarejestrować się pod własnym nazwiskiem. Przeprowadzając badania porównawcze obejmujące 14 dzienników (Wall Street Journal, Los Angeles Times i in.), Arthur Santana z Uniwersytetu w Houston odkrył, że arogancka była ponad połowa anonimowych komentarzy, podczas gdy jedynie jedna czwarta zarejestrowanych użytkowników pozwalała sobie na słowne ataki.

W przypadku anonimowości jest jednak także druga strona medalu. Badacze z Uniwersytetu Rutgersa skupili się na anonimowych użytkownikach Sacramento Bee: 40% z nich sygnalizowało, że przestaliby komentować, gdyby zmuszono ich do rejestracji pod prawdziwymi nazwiskami.

I praktyka, i teoria potwierdzają, że fora dyskusyjne wymagają pewnych reguł. Ale jeszcze bardziej potrzebna jest odwaga – aby odzywać się głośno i stawiać opór, kiedy internetowi prostacy próbują niszczyć wartościowe dyskusje.

Ten artykuł pierwotnie opublikowano w języku niemieckim na stronie derstandard.at.

Zdjęcie: De Platypus, Flickr

Tagi, , ,

Send this to a friend