Zagranica: Dziennikarze wolą mieć kontrolę niż wpływ

3 lipca 2008 • Dziennikarstwo Branżowe • by

Neue Zuercher Zeitung, 30 maja 2008
Badania nad różnorodnością kultur dziennikarskich
Kontekst  narodowy lub społeczny ma wpływ na dziennikarstwo. Badacze komunikacji starają się znaleźć więcej informacji dotyczących rozbieżnych kultur dziennikarskich. Wielokulturowa i wielojęzykowa Szwajcaria dostarcza badaczom  porównującym kultury dziennikarskie ważnych informacji, w związku z czym dziedzina kwitnie. Podczas corocznej konferencji Międzynarodowego Towarzystwo Komunikacji (ICA) w Montrealu, Thomas Hanitzsch (Uniwersytet w Zurychu) wraz z 19 badaczami z innych krajów, zaprezentował wstępne wyniki  badań. Same badania mogą one należeć do najbardziej rozległych w tej dziedzinie.

Podobieństwa różnych “kultur” dziennikarskich są uderzające z wyjątkiem ankietowanych z Bułgarii. Ponad dwie trzecie dziennikarzy z innych krajów biorących udział w badaniu odpowiedziało, że uważa za „ważne” lub „bardzo ważne” by bezstronnie relacjonować dany temat. W większości krajów, około 60 proc. dziennikarzy uważa się za spełniających rolę psów stróżujących (watchdogs), a w podgrupie pięciu krajów odsetek dziennikarzy, którzy chcą wykonywać funkcje kontrolne wynosi już 80 proc. Tylko w Rumunii mniej niż 50 proc. ankietowanych, uważa to za część swoich obowiązków. Prawie wszyscy ankietowani dziennikarze, których jednym z obowiązków jest dostarczanie odbiorcom „interesujących informacji”, zgadza się, że mają obowiązek edukować swoich czytelników i widzów w zakresie polityki. Taka zgodność może być znakiem, że dziennikarstwo, przynajmniej częściowo, przechodzi właśnie proces profesjonalizacji i „globalizacji”.

Jednakże w świetle odpowiedzi udzielonych na pytania, ujawniają się również znaczne różnice. Mniej niż 25 proc. ankietowanych w Szwajcarii i Niemczech, ale również w Hiszpanii, Bułgarii, Brazylii i Austrii uważa,  że ze względu na swoją pozycję mogą ustalać polityczny porządek dzienny, ale i to w niepełnym zakresie. W Rosji odsetek ten wynosi 35 proc., w Turcji i Ugandzie nawet powyżej 50 proc. W Szwajcarii i w Niemczech od 10 do 20 proc. ankietowanych stwierdziło, że popiera politykę rządu swojego kraju, tymczasem w Rosji jest to 30 proc. a w Ugandzie aż 78 proc. Biorąc to wszystko pod uwagę, wyniki badań pokazują, że kultury dziennikarskie państw europejskich, zarówno zachodniej jak i wschodniej Europy, jak również Izraela i Austrii są podobne pod wieloma względami – natomiast kraje takie jak Brazylia, Indonezja, Rosja, Turcja czy Uganda są daleko od tej grupy.

W każdym kraju przeprowadzono ankiety, na które odpowiedziało 100 dziennikarzy pracujących  20 różnych redakcjach, a z każdego z nich wybrano dwóch starszych redaktorów i  trzech szeregowych reporterów. Badanie oferuje dodatkowo analizę przemysłu medialnego wszystkich biorących w nim udział krajów, a także  różnych struktur społecznych w ramach, których indywidualni dziennikarze ćwiczą swój fach.

Wolfgang Donsbach (Uniwersytet Techniczny w Dreźnie) uzupełnił tą prezentację wstępnymi wynikami ze swojego projektu nastawionego na porównanie niemieckich, amerykańskich, brytyjskich i włoskich kultur dziennikarskich. Od pierwszej publikacji minęło około 15 lat i badanie to jest przeprowadzane ponownie. Po raz pierwszy pozwala to na porównanie tych krajów pod względem położenia geograficznego oraz daje możliwość przewidywania czy określone kultury dziennikarskie upodabniają się do siebie czy wręcz przeciwnie. Jak dotąd dostępne są tylko wyniki z Niemiec: w przeciwieństwie do stanu sprzed 15 lat,  kiedy to 30 proc. ankietowanych dziennikarzy z tego kraju wykazało zainteresowanie wpływaniem na proces podejmowania decyzji politycznych, dziś jest ich jedynie 18 proc. W porównaniu do 16 proc. sprzed 15 lat, dziś tylko 9 proc. ciągle stara się wpływać na społeczeństwo. Jednakże liczba dziennikarzy chcących dotrzeć do najszerszej rzeszy odbiorców znacznie wzrosła. W dodatku więcej dziennikarzy wydaje się zdawać sobie sprawę, przynajmniej w teorii, z wagi dochodzenia: kiedyś 42 proc., teraz 52 proc. ankietowanych zgadza się, że „raporty informacyjne o wysokiej jakości nie sprowadzają się jedynie do wypowiedzi obydwu stron”. Jednak biorąc pod uwagę to, że wszędzie są braki w personelu, codzienność może wyglądać nieco inaczej.

Generalnie takie dane powinny być traktowane z przymrużeniem oka. Po prostu oczywistym dla wszystkich jest to, że badacze, w przeciwieństwie do swoich szlachetnych aspiracji, bardzo rzadko ograniczani są ogólnymi standardami  badawczymi. Ponadto, mogą mieć tendencję do udzielania „społecznie poprawnych” odpowiedzi, które kiepsko odzwierciedlają ich prawdziwe zachowanie w pracy oraz rzeczywistość,  jakiej stawiają czoła w krajach swojego pochodzenia. Przykład: 57 proc. rosyjskich dziennikarzy rzeczywiście myśli, że są psami stróżującymi, podczas gdy w Ugandzie, kolejnym kraju, który nie jest znany ze swojej nadzwyczajnej wolności prasy, odsetek  ten sięga nawet 87 proc.
Gotowość do udzielania się w takich badaniach również stała się problemem dla projektów badawczych. Podczas gdy kiedyś można było spodziewać się, że około połowa dziennikarzy, z którymi udało się skontaktować, rzeczywiście weźmie w nich udział, dziś według wielu badaczy, którzy przedstawili swoje wyniki w Montrealu, uczestnictwo to spadło do 20 proc.
Trend ten może być również spowodowany faktem, że profesorowie wysyłają coraz więcej swoich studentów „w teren” w poszukiwaniu danych potrzebnych do swoich prac badawczych. Konsekwencją jest to, że pokoje redakcyjne toną w „morzu” ankiet i  często są to kwestionariusze zdradzające brak doświadczenia lub zrozumienia. Nawiasem mówiąc, obecnymi rekordzistami w kwestii oddawania spóźnionych odpowiedzi jest dwóch starszych redaktorów pracujących dla szwajcarskiej telewizji. Badacze z Zurychu musieli nalegać pół roku zanim tamci raczyli oddać wypełnione ankiety…

Send this to a friend