Obozowe dziennikarstwo głosem uchodźców

28 maja 2014 • Dziennikarstwo Branżowe • by

Największe i najbardziej opiniotwórcze światowe media nie radzą sobie z rzetelnym opisem sytuacji uchodźców, ignorując głos samych zainteresowanych oraz mylnie identyfikując kluczowe dla nich problemy – wynika z badań Colleen Kaledy, badaczki z Portland State University. Jej zdaniem, z tym zagadnieniem lepiej radzą sobie media lokalne, działające w obozach uchodźców, powstałe z inicjatywy samych mieszkańców. Czy takie „obozowe media obywatelskie” mogą mieć realny wpływ na światową politykę w sprawie przymusowych emigrantów?

Badanie sposobu relacjonowania zagadnień, związanych z funkcjonowaniem obozów dla uchodźców, będących charakterystycznym elementem krajobrazu szeregu państw afrykańskich, to raczej temat niszowy w nauce o mediach i komunikowaniu. Tym bardziej ciekawa jest próba analizy tej kwestii, którą podjęła Colleen Kaleda, badaczka z Portland State University. Wyniki jej badania zostały opublikowane w ostatnim numerze czasopisma Refugee Survey Quarterly.

Colleen Kaleda poddaje jakościowej analizie zawartość wybranych mediów – zarówno lokalnych, jak i międzynarodowych, które na swoich łamach donoszą o sytuacji w dwóch największych obozach uchodźców na świecie – Kakuma oraz Dadaab. Oba znajdują się w Kenii. Kakuma mieści się na północy kraju, mieszka w nim ponad sto tysięcy uchodźców, głównie z Sudanu oraz Somalii, ale także z Burundi, Etiopii, Demokratycznej Republiki Konga, Ruandy, Erytrei oraz Ugandy. Daadab to znacznie większy obóz, liczący około pół miliona mieszkańców, usytuowany na południowym wschodzie Kenii. Jego mieszkańcy pochodzą głównie z Somalii.

Badaczka analizuje dwa anglojęzyczne wydawnictwa powstające bezpośrednio w obozach i tworzone przez samych uchodźców: Kakuma News Reflector i dadabcamps.com, oraz cztery mainstreamowe tytuły ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii: Los Angeles Times, Washington Post, The Guardian oraz The Times of London, które dość często – w porównaniu z innymi wiodącymi tytułami z tych krajów – publikują teksty dotyczące wspomnianej tematyki.

Celem analizy jest zidentyfikowanie najważniejszych z punktu widzenia uchodźców kwestii, dotyczących życia w obozie oraz porównanie, na ile pokrywają się one z tym, co jako istotne przedstawiają media z USA i Wielkiej Brytanii. Rozbieżności, których istnienie wykazuje badaczka, są bardzo istotne, zważywszy na to, że to zachodnie media mają znacznie większy wpływ na światową opinię publiczną i w efekcie kształtowanie globalnej polityki wobec uchodźców.

Dwa światy

Z analizy przeprowadzonej przez Kaledę wynika, że obraz życia uchodźców zawarty w mediach obozowych oraz mainstreamowych, to dwa bardzo różne światy. Zachodnie media zupełnie ignorują głos uchodźców oraz tematy poruszane przez nich na łamach obozowych mediów, co dla ich twórców jest niezwykle frustrujące. Międzynarodowa publiczność to bowiem, obok lokalnej społeczności, najważniejsza grupa docelowa. Oba wydawnictwa ukazują się po angielsku między innymi po to, aby docierać do międzynarodowych aktorów politycznych, ekspertów w dziedzinie praw człowieka, działaczy organizacji pozarządowych, międzynarodowej publiczności oraz mieszkańców innych obozów na świecie. Taka jest ich misja.

Kakuma News Reflector, znany także jako Kanere.org, ukazuje się od 2008 roku i jest jedynym czasopismem w społeczności liczącej ponad sto tysięcy osób. Ukazuje się jednak nieregularnie – nieraz nawet raz na kilka miesięcy – ze względu na brak stałego finansowania oraz liczne utrudnienia ze strony władz obozu, które są wyraźnie nieprzychylne działaniu wolnej prasy. Dziennikarze są ofiarami różnego rodzaju przemocy ze strony władz. Zarówno słownej, w postaci gróźb i zastraszania, jak i fizycznej – zdarzały się bowiem napady i pobicia. Z tego względu dziennikarze nie podpisują swoich tekstów, a osoby wypowiadające się w artykułach często występują tylko z imienia lub pod inicjałami. Mimo to Kanere.org dość odważnie piętnuje problemy wynikające z niedociągnięć polityki takich instytucji jak UNHCR oraz nadużycia, których dopuszczają się obozowe władze.

Na łamach serwisu publikowane są krytyczne teksty o małej dostępności edukacji, słabej opiece zdrowotnej, problemach mieszkaniowych (uchodźcy stłoczeni są na małej przestrzeni, a obóz jest przeludniony), ale dziennikarze nie ograniczają się tylko do narzekania na warunki, w jakich przyszło im żyć. W miarę możliwości proponują stosunkowo proste i niedrogie udoskonalenia – na przykład w związku z problemem braku pomocy psychologicznej dla tych, którzy w wyniku traumatycznych doświadczeń bardzo jej potrzebują, dziennikarze proponują propagowanie i umożliwianie kultywowania pozytywnych tradycji plemiennych – tańców, sztuki, rzemiosła. Ich zdaniem mogłoby to odbywać się na tej samej zasadzie, na jakiej zabrania się tych praktyk kulturowych, które uznawane są za szkodliwe (na przykład obrzezania kobiet) – czyli za pomocą uświadamiających kampanii społecznych.

Teksty publikowane na łamach Kanere.org często mają formę reportaży, w których pojedyncze osoby mogą opowiedzieć swoje historie i wyrazić opinie. Strona notuje po 200 odwiedzin dziennie, nawet w okresach, kiedy nie jest aktualizowana. W dzień ukazania się nowego numeru pojawia się na niej nawet po trzy tysiące użytkowników. Każde wydanie przygotowuje sześciu dziennikarzy.

Uchodźcy też potrzebują rozrywki

Dadabcamps.com to serwis przygotowywany z myślą o 496 tysiącach mieszkańców obozu Dadaab – największego obozu dla uchodźców na świecie, oraz publiczności za granicą. Ukazuje się od stycznia 2010 roku, pracuje w nim – często na zasadach wolontariatu – kilkanaście osób. Miesięcznie stronę odwiedza około 1200 osób.

Dadabcamps.com nie jest aż tak krytyczny wobec władz jak Kanere.org. Jak tłumaczy redaktor naczelny, celem serwisu jest informowanie mieszkańców o istotnych dla nich sprawach oraz dostarczanie im rozrywki. Publikując pozytywne historie, twórcy dadabcamps.com chcą także równoważyć nieco przekaz na temat obozu, który dominuje w kenijskich mediach, gdzie o uchodźcach pisze się głównie jako o problemie.

W jednym z tekstów, redaktor naczelny zachwyca się, jak to Dadaab jest miejscem, gdzie zgodnie żyją obok siebie ludzie z bardzo różnych krajów, odmienni kulturowo i wyznający różne religie. „Dadaab to miasto wszystkich ras” – konkluduje. Jego narracja bardzo różni się od tej, która dominuje w mediach kenijskich, a która skupia się głównie na opisie konfliktów między uchodźcami, przestępczości w obozie czy też kosztów, które istnienie obozu generuje dla państwa.

Oba serwisy dają możliwość komentowania artykułów – dzięki temu można poznać całą rozmaitość opinii. W przeciwieństwie do obrazu, który wyłania się z narracji mediów mainstreamowych, uchodźcy mają rozmaite poglądy na dotyczące ich sprawy i nie stanowią jednolitej masy ludzi, którzy nie rozumieją swojej sytuacji. Wręcz przeciwnie. Z komentarzy dostępnych na stronie wyłania się obraz ludzi, którzy bardzo dobrze rozumieją swoją sytuację i potrafią ją celnie komentować.

Wiktymizacja i pozbawianie głosu

Mainstreamowe media w zupełnie inny sposób przedstawiają życie w obozie. W ogóle nie przyjmują perspektywy uchodźców, nie skupiają się na sprawach ważnych dla nich. Zamiast tego, teksty dotyczą kolejnych środków finansowych przekazanych na działanie obozów, opisują niemal heroiczne wysiłki personelu obozowego, często rekrutującego się spośród Europejczyków lub Amerykanów, którzy porzucili spokojne życie w lepszej części świata, żeby pomagać biednym.

„Sposób, w jaki zachodnie media piszą o uchodźcach, dowodzi tego, że są oni postrzegani jako bezimienna masa zupełnie bezradnych ludzi, którym trzeba pomóc, a nie jako indywidualności, które mają historie do opowiedzenia” – podsumowuje Kaleda.

Jej zdaniem, mainstreamowe media wykonują bardzo kiepską robotę, jeśli chodzi o pogłębione relacjonowanie sytuacji w obozach. „Uchodźcy są wiktymizowani i pozbawieni głosu” – pisze badaczka. Nieco ostrzej ocenia to redaktor naczelny Kanere.org, który uważa, że w zachodnich mediach „uchodźcy postrzegani są jako obiekty, które trzeba nakarmić, wyszkolić i przypilnować, by się nie przemieszczały”.

Jak tłumaczy stypendystka Fullbrighta, Bethany Ojalejto, która pracowała w Kakuma w 2007 roku, to wszystko wynika z dominacji w dyskursie perspektywy takich instytucji jak ONZ czy organizacje pozarządowe. Definiowanie działalności obozów jako „pomocy humanitarnej” z góry ustawia UNHCR, czyli instytucję, która tę pomoc świadczy, na dominującej pozycji wobec tych, którzy z niej korzystają. „Krytyka działalności ONZ przez wielu ludzi traktowana jest jako niewdzięczność, bo przecież pracownicy pomocy humanitarnej robią, co mogą, żeby pomóc uchodźcom przetrwać” – tłumaczy Ojalejto, a Colleen Kaleda cytuje ją w tekście.

Mainstreamowe media chętnie relacjonują za to pozytywne wydarzenia, które są niejako świadectwem sukcesów zarządzających obozami. Szeroko relacjonowane w The Guardian oraz Los Angeles Times było otwarcie filii Uniwersytetu Kenyata w Dadaab, ale żadna z tych gazet nie zdecydowała się na ocenę, ilu studentów będzie mogło na nim studiować, biorąc pod uwagę to, jak niewiele – bo zaledwie trzydzieści procent dzieci, które mieszkają w obozie – w ogóle kończy szkołę podstawową.

Nieliczne przypadki, w których zachodnie media posługują się bohaterami z obozu, dając im głos i pozwalając opowiedzieć swoje historie, sprowadzają się do przedstawiania pozytywnych przykładów osób, którym udało się rozwinąć jakiś biznes, zdobyć pracę, dzięki czemu „przyczyniają się do rozwoju, a nie pogrążania ekonomicznego Kenii” – jak donosił The Guardian w tekście zatytułowanym „IT enterpreneurs find surprise success in Dadaab Refugee Camp”, opublikowanym 5 lipca 2012 roku, w którym przedstawiona była osobista historia twórcy serwisu dadabcamps.com.

Ponadto media zachodnie bardzo skrupulatnie donoszą o wszystkich przypadkach, kiedy personel obozowy, czyli tzw. „aid workerzy” cierpią z powodu swojej działalności. Przypadki porwań pracowników obozów, w przeciwieństwie do częstych przypadków porwań uchodźców (na przykład dzieci, które porywane są przez zbrojne bojówki, robiące z nich żołnierzy), relacjonowane są nieraz jako główne wydarzenia z regionu.

Rzetelne raporty, dobrze oddające sytuację w obozach, zdarzają się rzadko, ale – co trzeba przyznać – zdarzają się – podkreśla badaczka. Jak podsumowuje, taka sytuacja w mediach zachodnich nie jest wyrazem złej woli czy świadomego służenia mediów interesom instytucji, lecz wynika raczej ze zwyczajowego marginalizowania w dyskursie publicznym perspektyw mniejszości. Tym samym sytuacja uchodźców nie różni się od sytuacji na przykład etnicznych czy autochtonicznych mniejszości w różnych regionach świata.

W poszukiwaniu głębszego zrozumienia

Zdaniem badaczki te dysproporcje są jednak dość niepokojące i powinny zostać dostrzeżone przez ważnych aktorów, których działalność bezpośrednio dotyczy uchodźców.

Autorka postuluje, by obozowe media obywatelskie zaczęły być brane pod uwagę jako ważny głos w dyskusji na temat globalnej polityki dotyczącej uchodźców. Mogą one bowiem uzupełniać przekaz tam, gdzie mainstreamowe media zawodzą: czyli w uczciwym przedstawianiu wad polityki takich instytucji jak UNHCR. Kluczowa w tym procesie jest ich umiejętność bezpośredniego dotarcia do jak najszerszej publiczności. Z technicznego punktu widzenia problemu nie ma, bo przecież strony dadabcamps.com czy kanere.org dostępne są w każdym miejscu na świecie. Problemem jest raczej ich realny wpływ na światową opinię publiczną i nadanie im odpowiedniego rozgłosu .

Badaczka zaznacza, że ciężko oszacować, czy faktycznie są szanse na to, by media te zaczęły pełnić taką rolę. Wszystko zależy od dziennikarzy i od tego, czy zechcą sięgnąć do źródeł, które mogą nieco pogłębić ich postrzeganie tematu. Co prawda już w 2004 roku Dan Gillmor, autor książki „We the media. Grassroot journalism” pisał, że „jesteśmy świadkami transformacji dziennikarstwa, które zmienia swoją strukturę z XX wiecznych mediów masowych w coś znacznie bardziej oddolnego i demokratycznego”. Pytanie tylko, czy wszystkie „oddolne i demokratyczne” głosy zostaną uznane za tak samo istotne.

Zdjęcie: European Commission DG ECHO / Flickr CC

Żródła:

Abstrakt artykułu Colleen Kaledy

Serwis Dadabcamps

Strona internetowa Kanere News Reflector

Tagi, , , , , ,

Send this to a friend