Schweizer Journalist, Werbewoche nr 18, Maj 2007
Weźmy za przykład zmiany klimatyczne: również w tej dziedzinie istnieje pewna niezgodność pomiędzy przyjętymi oczekiwaniami a wiedzą empiryczną na temat (doniosłej) funkcji dziennikarstwa jako ważnego instrumentu badającego zmiany parametrów „sejsmicznych” w społeczeństwie. Jest to pogląd zarówno dziennikarzy, jak i badaczy medialnych, którzy nie mają dość podkreślania edukacyjnej roli dziennikarstwa, twierdzących i wierzących, że dziennikarze mają w większym lub mniejszym stopniu ostrzegać ludzi przed potencjalnymi zagrożeniami i zbliżającymi się kryzysami.
Odniesienie do „rynku pomysłów”, gdzie różne media i zespoły redakcyjne współzawodniczą o uwagę publiczną, a tym samym tworzą różnorodność punktów widzenia i perspektyw, co ostatecznie gwarantuje, że strefy zagrożenia społecznego mogą zostać wykryte zanim zamienią się w prawdziwe miejsca katastrofy, uczyniono by usprawiedliwić tak wysokie wymagania. Innymi słowy dziennikarstwo, widziane jest jako „system wczesnego ostrzegania”, który funkcjonuje niezawodnie, by zapewnić obszerne, niezależne i prawdziwe informacje pochodzące z różnych źródeł, z których wiele służy jedynie samym raportom PR. Tak przynajmniej wygląda teoria. Jeśli przyjrzeć się temu, co tak naprawdę dzieje się w dziedzinach takich, jak dziennikarstwo zajmujące się ekologią lub, gdzie naprawdę ważne kwestie są zagrożone – wrażenie jest zupełnie inne. Analizując wymowę takich tematów, jak globalne zmiany klimatyczne, niszczenie warstwy ozonowej, ptasia grypa, SARS, choroba wściekłych krów czy otyłość – nie można oprzeć się wrażeniu, że tam zawsze do głosu dochodzi ten sam mechanizm, mechanizm, który sprawia, że raporty są przesadzone, zniekształcone, czasem nawet wyssane z palca. Są niekończącą się paradą modnych tematów, tak szybko wybranych, jak po wszystkim wyrzuconych, bez względu na ich prawdziwe długoterminowe znaczenie.
Kilka ważnych punktów:
*„Z uwagi na to, że Raport Klimatyczny Narodów Zjednoczonych, czy ‘Spiegel-Online’ ogłaszają koniec świata niemal codziennie, ‘Frankfurter Allgemeine Zeitung’ wypowiedziała się ostatnio na temat braku taktyki ze strony kolegów z edycji online ‘Der Spiegla’. „Na konferencji dotyczącej klimatu, która odbywała się w Sydney, zaczęli od przepowiadania katastrofalnych zmian pogody”, czytamy w artykule, „po czym ogłosili ‘apokalipsę klimatyczną’, następnie ostateczny ‘horror klimatyczny’… w końcu, katastrofa zdała się zaatakować same Niemcy, podsuwając nagłówek w stylu ‘Zabójczy klimat uderza w niemieckich producentów samochodów’”.
*Pomimo braku jakiegokolwiek przypadku stwierdzenia zgonu spowodowanego bezpośrednio konsumpcją mięsa zainfekowanego chorobą wściekłych krów, media rozdmuchiwały całą sprawę na kilka tur, zaczynając w Szwajcarii, a chwilkę później docierając do Niemiec. Wyssane z palca raporty doprowadziły do drastycznego spadku konsumpcji wołowiny, powodując milionowe straty w sektorze rolnym i przemyśle przetwórstwa mięsnego.
*The Wall Street Journal porównał liczbę ludzi którzy umarli na SARS z liczbą ofiar AIDS, gruźlicy i malarii – udowadniając tym samym, że również w tym przypadku sprawozdania medialne były rozdmuchane i niewspółmiernie dramatyzowały zagrożenie zdrowia przez SARS, tym razem kosztem sektora turystycznego. Od 2003 na świecie odnotowano 620 przypadków śmierci spowodowanych przez SARS, podczas gdy w tym samym czasie choroba AIDS pochłonęła 3,1 mln ofiar, gruźlica 1,6 mln, a malaria przynajmniej milion ofiar.
*Anorektyczne modelki i ich niedola spowodowały większe poruszenie medialne niż problem otyłości, który faktycznie jest poważnym zagrożeniem dla zachodniej cywilizacji. Badanie nad stosunkiem mediów do tego tematu przeprowadzone przez Health Communication Lab szwajcarskiego Uniwersytetu w Lugano ujawniły ostatnio, że raporty zaprzeczały sobie w rozpoznawaniu czynników powodujących chorobę – sprawiając, że trudnym było (a może nawet niemożliwym) dla dotkniętych chorobą, by mogli dobrze ocenić ryzyko płynące z ich (złych) nawyków żywieniowych.
Vinzenz Wyss, badacz medialny z Zuercher Hochschule Wintherthur dochodzi do raczej przygnębiającego wniosku, że „logiką dziennikarstwa jest to, że nie ma żadnej logiki”. Wstępny obraz odkryć empirycznych wymaga krytycznych poprawek w poglądzie wielu ludzi, że dziennikarstwo odgrywa ważna rolę edukacyjną. Taka krytyka oznaczałaby, że:
– przypuszczalnie duża liczba przypadków zagrożenia pozostanie pod progiem zainteresowania medialnego,
– pewna ilość tematów, wybranych przez przypadek, przez małą liczbę wpływowych mediów czy ekspertów RP z potrzebną siłą
przebicia, będzie nieuchronnie rozdmuchana,
– pewna ilość tematów dotyczących ekologii czy związanych ze zdrowiem, pojawi się w mediach nie ze względu na swą wagę, ale raczej z uwagi na potrzeby wynikające z terminarza pewnych zainteresowanych, z reguły niewidocznych dla odbiorców mediów.
Wygląda na to, że spostrzeżenia niemieckiego badacza mediów Hansa Matthiasa Kepplingera, który był jednym z pierwszych, którzy ostrzegali przed tendencją mediów do „lotów w ciemno”, ograniczonych przez „sztuczny horyzont” są aktualne, jak nigdy dotąd. Dziennikarstwo nie jest po prostu systemem wczesnego ostrzegania. Ważne więc byśmy byli ostrzegani właśnie przed dziennikarstwem i jego zwyczajem wprowadzania opinii publicznej w błąd.
Tłumaczenie: Angelika Wyka