Dlaczego tak wielu francuskich dziennikarzy porzuca zawód?

25 lutego 2019 • Dziennikarstwo Branżowe, Najnowsze • by

Fizyczne ataki, których doświadczyli dziennikarze podczas protestów “żółtych kamizelek” tylko zwiększyły poziom odczuwanego przez nich stresu

Bycie dziennikarzem we Francji to obecnie ciężki kawałek chleba. Problemem jest nie tylko sprostanie nieubłaganym wymogom 24-godzinnego cyklu pracy w mediach. Przedstawiciele mediów doświadczają także coraz częściej wrogości ze strony różnych grup ludzi, podczas wykonywania swoich obowiązków związanych ze zbieraniem i przekazywaniem informacji.

Brak szacunku, którego doświadczają francuscy dziennikarze – szczególnie ci, pracujący dla mediów głównego nurtu – wyszedł na światło dzienne ostatnio, podczas bieżącej fali protestów tzw. „żółtych kamizelek”. Kilkunastu reporterów padło podczas tych wydarzeń ofiarą fizycznej agresji, zarówno ze strony demonstrantów, jak i policji.

Kanał informacyjny BFM TV w szczególności stał się celem ataków protestujących, gdyż wielu z ich oskarżało stację o stronnicze relacjonowanie wydarzeń i bycie tubą rządowej propagandy. Jeden z demonstrantów powiedział nawet do grupy dziennikarzy: „Nasz protest musi dużo kosztować rząd: muszą płacić zarówno siłom porządkowym jak i wam, dziennikarzom!”.

Wrogość względem reporterów relacjonujących protesty jest obecnie tak duża, że wielu z nich czuje się zmuszonych do zakrywania logo swoich organizacji medialnych na mikrofonach. Coraz więcej mediów zapewnia także ochroniarzy swoim dziennikarzom w terenie.

Inne grupy niezadowolonych idą jeszcze dalej. Po podłożeniu ognia pod siedzibę lokalnego oddziału radia publicznego France Bleu w Grenoble w końcu stycznia, grupa anarchistów rozpowszechniła wiadomość pochwalającą podpalenie siedziby medium.

Dla wielu francuskich dziennikarzy te akty fizycznej agresji – przychodzące po latach ciągle zwiększającej się presji, narzucanej im przez zatrudniające ich machiny produkujące informacje – jest to kropla przepełniająca czarę goryczy.

Całkowita dyspozycyjność

Presja narzucana przez szefów redakcji stała się tak mocna, że wielu wciąż jeszcze relatywnie młodych dziennikarzy już teraz podaje ją jako główny powód dla swoich decyzji o opuszczeniu zawodu.

„Musicie być dostępni siedem dni w tygodniu, ponieważ wiadomości nigdy nie stopują”, miał podobno mówić do podwładnych jeden z wyższych rangą zarządzających w BFM TV, najchętniej oglądanym kanale informacyjnym w kraju.

Wszyscy dziennikarze, nie tylko we Francji, wiedzą przed rozpoczęciem takiej kariery, że będą musieli pracować długo i w nieregularnych godzinach. Wiedzą, że nikt nie ma kontroli nad tym, kiedy coś się wydarzy, i że należy być wciąż gotowym do rzucenia wszystkiego na bok i zajęcia się gorącym tematem.

Jednak niemożność bycia poza zasięgiem nawet na kilka godzin już teraz daje się mocno we znaki nawet tym, którzy do zawodu dołączyli w okresie ostatniej dekady.

„Kiedy idę do łóżka, nie wiem, czy powinienem wyłączyć telefon i ryzykować reprymendę ze strony szefa, czy trzymać telefon w ręce jak królik oślepiony światłami samochodu, by niczego nie ominąć’, powiedział mi 31-letni dziennikarz, który pracował dla BFM TV.

Ciągła fala wiadomości, połączeń telefonicznych i smsów, które nie przestają napływać nawet w trakcie dni wolnych, może stać za narastającym odpływem pracowników z niektórych największych francuskich organizacji medialnych.

Gdy NextRadioTV – grupa medialna będąca właścicielem BFM TV –  zaoferowała swoim dziennikarzom możliwość dobrowolnego odejścia z pracy na preferencyjnych warunkach, jeśli zdecydują się na to przed końcem roku 2018, około jedna trzecia z 700 dziennikarzy zdecydowała się przyjąć te warunki.

„Typowo francuska obsesja”

Redukcje etatów z BFM TV to nie odosobnione zjawisko. Pomiędzy rokiem 2016 i 2017 zanotowano 15% spadek liczby dziennikarzy pracujących we Francji. Zaś francuski nadawca publiczny France TV ogłosił w styczniu, że planuje w okresie do roku 2022 pozbyć się 1000 pracowników, co oznacza około 10% łącznej liczby zatrudnionych w firmie.

Cięcia te bez wątpienia zwiększają presję na tych, którzy pozostali. Większa niestabilność zatrudnienia oraz konieczność wymagania większego wysiłku od zredukowanej liczbowo załogi oznacza, że prezenteizm, czyli bycie w pracy dłużej niż trzeba i niezależnie od okoliczności (np. w czasie choroby) to już we Francji poważna plaga, nie tylko zresztą w firmach medialnych.

Ostatni raport Le Monde opisuje prezenteizm jako „typowo francuską obsesję, takoż rozpowszechnioną, jak i nieproduktywną”. W opracowaniu podkreślono absurdalność sytuacji, w której kultura przedłużania godzin pracy stała się standardem w kraju, który mniej niż dwie dekady temu zagwarantował prawnie 35-godzinny tydzień pracy.

Wśród pracowników mediów panuje szeroko rozpowszechniona opinia, że taka presja jest niemożliwa do utrzymania. „Jesteśmy ostatnim pokoleniem dziennikarzy pracujących w 24-godzinym cyklu tworzenia wiadomości”, przewidywał ten sam 31-letni dziennikarz, który opisywał presję, jakiej doświadczał w pracy – dzień po złożeniu wypowiedzenia umowy o pracę.

Zdjęcie: Sebastien Huette License CC BY-NC-ND 2.0 Source Flickr

Tagi, , , , ,

Send this to a friend