St.Gallen Tagblatt, 31 października 2008
Analiza naukowa dowodzi, że w opinii mediów amerykańskich demokrata, Barack Obama, już jest zwycięzcą wyborów prezydenckich.
Gdyby to zależało od mediów, Obama druzgocąco wygrałby te wybory. Takie wrażenie można odnieść czytając ostatnią opublikowaną po zakończeniu kampanii prezydenckiej analizę Project for Excellence in Journalism.
Więcej o Sarze Palin
Wystarczy rzut oka na preferencje elektoratu podczas tegorocznych wyborów, a już widać schematy. Są one zupełnie inne niż w mediach europejskich. Jeśli takie poparcie pojawiłoby się np. w niemieckim Financial Times Deutschland czy włoskiej Corriere della Sera byłoby to traktowane jako dziwny i niespotykany chwyt marketingowy. Tradycją jest bowiem fakt, że amerykańskie dzienniki podpowiadają kogo poprzeć i jak wypełniony formularz wrzucić do urn.
Magazyn branżowy Editor & Publisher ogłosił, że szacunkowe poparcie dla Obamy tuż przed wyborami wyniosło 194 głosy, a dla McCaina tylko 82. Gazety opiniotwórcze takie jak New York Times i Washington Post wyraźnie poparły Obamę. Jednak podczas ostatniej kampanii wyborczej John Kerry miał nieznaczną przewagę w głosach „za” nad Georgem W. Bushem z wynikiem 213 do 205.
Podobno takie podpowiedzi nie mają jednak żadnego wpływu na sprawozdania przygotowywane przez gazety. Ścisły podział na suche informacje i komentarze to mit amerykańskiego dziennikarstwa.
Zniszczony mit
Uznanie/szacunek w gazetach lokalnych
Jeśli odnosiłoby się to do skandali lokalnych, gazety uwzględniłyby preferencje polityczne swoich czytelników w przygotowywanych relacjach. A zatem to czytelnicy określają polityczny ton gazet, a nie odwrotnie.