Amerykański wolnomyśliciel

8 października 2007 • Dziennikarstwo Branżowe • by

Neuer Zuercher Zeitung, 16.6.2006

Nowa biografia przedstawia inne spojrzenie na życie i czasy amerykańskiej gwiazdy dziennikarstwa, zmarłego przed 50 laty Henry’ego Louisa Menckena. Książka oferuje również zamaszyste spojrzenie na amerykańską historię pierwszej połowy XX wieku (tzw. American Century*), skupiając się zarówno na wielkiej polityce, jaki i na życiu codziennym. Zważywszy na ostatnie trendy w polityce Stanów Zjednoczonych, w wielu przypadkach czytelnik nie będzie mógł oprzeć się wrażeniu deja vu.
Sława dziennikarska to rzecz kapryśna. Theodor Fontane, Karl Kraus, Kurt Tucholsky i nawet były niemiecki kanclerz  federalny Willy Brandt zaczynali swoje kariery jako dziennikarze – pamiętani jednak są tylko jako pisarze i politycy. Ci, którzy zdobyli renomę jako reporterzy lub założyciele gazet rzadko stali się sławni poza granicami swoich państw.

Egon Erwin Kisch, na przykład, jest powszechnie znany od pokoleń jako Der rasende Reporter (“uciekajacy reporter”), ale prawie wyłącznie w niemieckojęzycznych krajach. Podobnie, Henry Louis Mencken, choć nie żyje juz od 50 lat to jednak ciągle zapewnia prace kolejnym pokoleniom amerykańskich biografów (już trzeciemu, ale zapowiadają się następne) – podczas gdy “stara Europa” prawie tego nie zauważa.

Więcej niż biografia

Niedługo po ostatniej publikacji opisującej życie Meckena, kolejna, jak dotąd najbardziej solidna biografia została właśnie wydana w Stanach Zjednoczonych. Jednakże nie tylko ilość 662 stron czyni tę książkę bijącą rekordy ale również fakt, że jej autorka, Marion E. Rodgers, spędziła praktycznie pół swojej naukowej  kariery na badaniu życia Menckenego i posłużyła się materiałami pochodzącymi z ponad 60 archiwów. Jej umiejętne połączenie badań i reportażu zmieniło tę prace w coś więcej niż “tylko” biografię – jest to bardziej rozległe, szczegółowe studium amerykańskiej historii pierwszej połowy XX wieku, które w licznych przypadkach tworzy silne wrażenie deja vu, zwłaszcza dla tych, którzy uważnie śledzili politykę wewnętrzną po wydarzeniach z jedenastego września.
Od gorących debat dotyczących patriotyzmu, protestanckiego fundamentalizmu, teorii ewolucji Darwina do ożywionych dyskusji na temat wolności prasy, roli mediów w czasie wojny lub praw kobiet i mniejszości (narodowych) – dorzucając dogłębne spojrzenie na prohobicję i jej  wpływy na zorganizowaną przestępczość – Mencken skomentował prawie każdy temat. Sądząc po wielu cytatach jakie Rodgers zamieszcza w swojej książce, jego krytyczne analizy były często i trafne, i błyskotliwe. Szczególnie w okresie międzywojennym ten amerykański dziennikarz z niemieckimi korzeniami wywołał całkiem spore poruszenie. Nawet jeśli odniósł on swój sukces zbyt szybko, aby tak naprawdę stać się tym, czym dziennikarze śledczy nazywają siebie po dziś dzień „zawodowym łowcą skandali” – tym niemniej jego umiejętność wysławiania się ubogaciła język angielski takimi perełkami, jak  „Bible Belt” (konserwatywne i chrześcijańskie Amerykańskie Południe przyp.tł.), czy ”booboisie” (w wolnym tłumaczeniu sektor/segment z niewykształconą i nieobytą kulturalnie publicznością przyp.tł.).

Niezachwiana wiara w wolność

Ponad wszystko Mencken pozostał radykalnym wolnomyślicielem, człowiekiem wielkiego miasta, i oddanym naukom Oświecenia, który zawsze miał apetyt na prowokowanie tych o wąskich horyzontach wśród swych współobywateli, owych “barbarzyńskich prostaków”, którzy go otaczają. Jego wiara w wolność była niezachwiana, wiara w “wolność w najbardziej ekstremalnej formie jaką można sobie wyobrazić”, w “wolność pchniętą do limitów tego co tolerowane”.
Już jako młody człowiek, Meckeen czuł się dławiony w swoim rodzinnym mieście Baltimore, dlatego też zapakował maszynę do pisania i wyruszył w podróż po kontynencie amerykańskim. Udało mu się też odwiedzić Europę jeszcze przed I wojną światową. Żaden inny autor nie przedstawił bardziej humorystycznego i sarkastycznego obrazu pierwszej połowy XX, tj. amerykańskiego wieku. Poza nim, wyłączając może Marka Twaina , nikt inny nie miał takiego wpływu na Amerykanów.

Przymykanie oka na nazistowskie Niemcy

Czasami jednak Mencken nie mógł zapewnić sobie odpowiednich standardów życiowych. Może dlatego, że zawsze był świadom swoich niemieckich korzeni, znał Niemcy i ich ludność. Przez długi czas Mencken, który miał wielu żydowskich przyjaciół, nie dostrzegał wzburzonego niemieckiego antysemityzmu i prawdziwego porządku dnia codziennego narodowych socjalistów. Z uwagi na to, że ciągle znajdował w Berlinie żydowskie sklepy, w czasie wizyty w 1938 doszedł do wniosku, że sytuacja jest “zła, ale nie tak zła, jak amerykańskie gazety by nam sugerowały”. Jako dziennikarz wielkiego formatu, Mencken nie ufał amerykańskim korespondentom, którzy wysyłali swoje artykuły ze swoch londyńskich biur i oskarżał ich o wyolbrzymianie sprawy. Krytyka ta nieobca była również ‘New York Times’ i innym amerykańskim mediom. Ponieważ Meckenen  był pewien, że potrafi przejrzeć na wylot amerykańską i brytyjską propagandę, został “zwerbowany” przez drugą stronę. W konsekwencji pomniejszał znaczenie zbrodni popełnianych w nazistowskich Niemczech i nie miał również wiele do powiedzenia na ich temat później – naiwność, która, już po fakcie, wydaje się być tragiczną.
Opisywanie tej strony życia Meckena jest jak chodzenie po linie również dla jego biografki. Jest to także jedną z jej mocnych stron.  Z jednej strony Rodgers opowiada się za bezlitosną analizą „polityki ustępstw” Meckena (Appeasement) i jego milczenia na temat Trzeciej Rzeszy, z drugiej zaś stara się go zrozumieć poprzez pryzmat czasów, w jakich mu przyszło żyć. Na Niemcy Mecken reagował „swoim sercem a nie głową” – konkluduje Rodgers.

Pochlebny autoportret

Mimo różnic jakie dzieliły Menckena i wspomnianego wcześniej Kischa, mieli oni jednak taki sam apetyt na sławę. Apetyt, który najwyraźniej był na tyle silny, żeby pchnąć te dwie ikony reportażu w stronę upiększania swoich skromnych początków seriami opowieści wyssanych z palca, zadufanymi ćwiczeniami samo-wznoszenia się na wyżyny. Jednakże, Mencken w pełni zasługuje na to by być znanym poza Stanami. I to nie tylko jako płodny pisarz i wolnomyśliciel. Biografia napisana przez Rodgers prezentuje również ważny pogląd, że nawet na “planecie niekończących się możliwości” wolność to najbardziej drogocenna rzecz, taka o którą dziennikarze tacy jak Mencken musieli nieprzerwanie walczyć z wielką odwagą.
Wiadomość, która nie mogła nadejść w lepszym czasie, jeśli rozważymy arogancje administracji Busha wobec mediów, oburzenie wywołane publikacją karykatur  Mohammed w duńskich gazetach, oraz obecną sytuację w Szwajcarii, to wiadomość o publikacji nowej biografii Henry’ego Louisa Meckena nie mogła nadejść w bardziej odpowiednim czasie. W świetle ostatnich kontrowersji na temat prawa reporterów do chronienia źródeł swoich informacji – kontrowersji wywołanych publikacją tajnych materiałów o potajemnym transporcie więźniów CIA (Sonntags-Blick), i doniesieniem o nieudanej transplantacji serca, która miała swoje prawne konsekwencje (NZZ am Sonntag) – oczywistym jest, po której stronie stanąłby Mencken.

Marion Elizabeth Rodgers: Mecken. The American Iconclast. Oxford University Press, Oxford, 2005.

*American Century (Amerykański Wiek) jest określeniem pochodzącym z lat 40 ubiegłego stulecia ukutym przez wydawcę Time’a Henry’ego Luce’a, ktory twierdził, że wiek XX będzie należał do Stanów Zjednoczonych (przyp.tł). Think-tank Project for New American Century sugeruje, że również wiek XXI będzie zdominowany przez USA (przyp.tł.)

Tłumaczenie: Angelika Wyka

Send this to a friend