Z okazji dziesięciolecia Europejskiego Obserwatorium Dziennikarskiego Marcello Foa rozmawia z wielokrotnie nagradzaną fotoreporterką, Hazel Thompson. Jej prace były publikowane w takich mediach jak The New York Times, Vogue, The Sunday Times oraz Stern. Jednym z najbardziej znaczących przedsięwzięć zrealizowanych przez Thompson, był „Taken”, projekt, nad którym pracowała przez dziesięć lat, ujawniający kulisy hinduskiego seksbiznesu.
Marcello Foa: Media cyfrowe przekształcają dziennikarstwo, a media tradycyjne cierpią na tym coraz bardziej. Czy to samo dotyczy fotografii prasowej?
Hazel Thompson: Niestety, tak. W przypadku fotografii prasowej, spadek wpływów z reklam oraz niewystarczające wpływy z platform internetowych mediów doprowadziły do obniżenia budżetów na projekty fotograficzne oraz utrudniły pozyskiwanie finansowania na długoterminowe działania. Przez zmniejszającą się liczbę zleceń, stawki te same od 10 lat i rosnące koszty życia reporterom coraz trudniej jest utrzymywać się tylko z fotografii prasowej. W poszukiwaniach finansowania dla swoich projektów muszą wykazywać się kreatywnością – nie mogą ograniczać się do wydawców mediów. Aby zrealizować projekt „Taken”, musiałam nawiązać kontakty z firmami i zdobyć granty. Pozytywem związanym z mediami cyfrowymi jest to, że tworzą one nowe platformy komunikacji, dzięki czemu umożliwiają dotarcie do szerszej publiczności.Generują też nowe sposoby opowiadania historii.
Czy w erze Instagramu wciąż jest miejsce na fotografię prasową wysokiej jakości?
Myślę, że Instagram wzmógł apetyt ludzi na wizualną dokumentację. Moim zdaniem to ekscytujące, bo możemy używać go jako narzędzia dotarcia do nowej publiczności, głównie ludzi młodych, którzy przejawiają obecnie zainteresowanie sprawami, którymi w innym wypadku w ogóle by się nie interesowali, jak na przykład prawa człowieka. Myślę, że era cyfrowa, Photoshop, media społecznościowe oraz możliwość robienia zdjęć iPhonem bardzo wpłynęły na postrzeganie tego, ile kosztuje dobrej jakości fotografia. Możliwość robienia zdjęć za darmo sprawiła, że ludzie nie cenią już fotografii tak, jak kiedyś. Myślę, że wciąż potrafią rozpoznać profesjonalne zdjęcia, dobrej jakości, ale dostęp do darmowych zdjęć w Sieci sprawił, że nie chcą już za nie płacić.
Zawsze angażowałaś się w reportaże o tematyce humanitarnej. Co tobą kierowało i co chciałaś zyskać?
W tego typu reportażach najbardziej pociągają mnie same historie, ludzie, których poznaję i fotografuję. Jestem optymistką i wierzę, że pokazywanie na zdjęciach prawdy otwiera ludziom oczy i sprawia, że chcą dokonywać zmian. Największą nagrodą, która napędza mnie do pracy są chwile, gdy widzę, jak ludzie reagują na te historie i że inspirują ich one do działania – na przykład przekazania pieniędzy na jakiś cel, rozpoczęcia własnej kampanii, albo gdy po prostu stają się bardziej świadomi. Za porażkę uważam sytuację, w której na historię nie ma żadnej odpowiedzi. Moje zdjęcia powinny budzić w widzu emocje.
Czy mimo wszystko poleciłabyś młodym ludziom karierę profesjonalnego fotoreportera?
Oczywiście, to niesamowita robota! Ale polecałbym ją tylko tym, którzy naprawdę mają w sobie dużo pasji do tego zawodu, jak i motywacji oraz determinacji, by przetrwać w tej branży. Myślę, że młodzi fotoreporterzy powinni być lepiej przygotowywani przez szkoły dziennikarskie do radzenia sobie w biznesie oraz wykazywania się kreatywnością. Są to dziś umiejętności niezbędne w tej pracy.
Zdjęcie: Philip Di Salvo, EJO
Tagidziennikarstwo zaangażowane, fotografia prasowa, Hazel Thompson, Instagram, projekt "Taken"