Od Wikileaks do szarlotki

18 lutego 2011 • Etyka Dziennikarska, Nowe Media / Web 2.0 • by

Czego nauczył nas 2010 rok?

Koniec końców, Julian Assange nie został uznany Człowiekiem Roku przez magazyn TIME. Nie ma jednak wątpliwości, że rok 2010 zostanie zapamiętany w kontekście kontrowersji wokół Wikileaks i towarzyszącej przeciekom medialnej wrzawy. Warte odnotowania było szczególnie zachowanie kilku prominentnych mediów drukowanych, które podjęły grę i zostały wspólnikami w rozpowszechnianiu informacji przypominających bardziej plotki niż wiadomości. Media te zapomniały o podstawach dziennikarskiego protokołu, mówiących na przykład o sprawdzaniu wiarygodności informacji, weryfikacji źródeł i faktów oraz opisywaniu wydarzeń z szacunkiem dla opinii publicznej i czytelników, oraz w ich interesie. W swojej corocznej kolekcji dziennikarskich wpadek, Craig Silverman pokazuje nam jednak, że dziennikarskie pomyłki w ocenie sytuacji mogą mieć znaczenie nawet w  znacznie mniej istotnych przypadkach.

Na swoim blogu Regret the Error, Silverman opisuje bezprawne wykorzystanie artykułu, który został opublikowany w sieci przez Cooks Source, amerykański magazyn kulinarny, uznając ten incydent za najbardziej oryginalną wpadkę dziennikarską. W październiku ubiegłego roku znajomy Moniki Gaudio poinformował ją, że zobaczył jej przepis na tradycyjną amerykańską szarlotkę czytając najnowsze wydanie Cook Source. Artykuł pojawił się pośród kilku innych przepisów Gaudio.

Niestety, informacja ta okazała się dla Gaudio kompletnym zaskoczeniem. Magazyn Cooks Source wykorzystał przepis (opublikowany w sieci kilka lat temu i opatrzony informacją o prawach autorskich) bez poinformowania jej. Nie bez przyczyny zdenerwowana Gaudio zdecydowała się napisać do redaktor magazynu, Judith Griggs, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Odpowiedź, którą otrzymała, była zaiste fascynująca. Oto jej, legendarne już, fragmenty:

„Doprawdy, Moniko, sieć jest uznawana za „domenę publiczną”, więc powinnaś być szczęśliwa, że po prostu nie podchwyciliśmy Twojego tekstu i nie podpisaliśmy go cudzym nazwiskiem!”

oraz

“ale Ty, jako profesjonalistka, powinnaś wiedzieć, że Twój artykuł, który wykorzystaliśmy, rozpaczliwie wymagał zredagowania… Poświęciliśmy sporo czasu na jego poprawienie, więc to Ty powinnaś mi to wynagrodzić. Od początkujących dziennikarzy nigdy nie żądam zapłaty za porady i poprawianie źle napisanych tekstów, a pisze dla mnie bardzo wiele osób… zawsze za darmo!”

Kiedy odpowiedź została upubliczniona, biura Cook Source zalały maile i telefony, a reklamodawcy powoli zaczęli się wycofywać. Co więcej, informację rozpowszechniały wszystkie media, od Los Angeles Times przez Washington Post do Forbes.

Jest jednak tylko kolejny powód, dla którego Silverman przyznał Cooks Source tytuł „Wpadki Roku”. Po dokonaniu dokładnej analizy okazało się, że magazyn przywłaszczył sobie 160 innych tekstów z sieci i opublikował je jako „oryginalną” zawartość. Być może bardziej niż błąd był to przypadek złych dziennikarskich nawyków. I nawet jeśli dystans pomiędzy szarlotką i Wikileaks jest ogromny, pracownicy mediów mogą odczytać z tej lekcji prosty przekaz: korzystajmy z cyfryzacji i nowych technologii, odkrywajmy ich pełen potencjał i uczmy się w pełni wykorzystywać oferowane przez nie narzędzia. W tym samym czasie jednak, nie zapominajmy kim jesteśmy, skąd pochodzimy i jaką drogą doszliśmy tu, gdzie jesteśmy. Byłby to dla nas wstyd i pewnie nie zaszlibyśmy dużo dalej.

Opublikowano w  Corriere del Ticino, 31 grudnia  2010

Print Friendly, PDF & Email

Tagi, , , , , , , , , ,

Send this to a friend